niedziela, 21 kwietnia 2013

babski weekend

babski weekend czyli - Matka i Córka ruszają w miasto :) - kilka postów temu wspominałam, że Pan Mąż wyjechał do Wiednia - czego mu bardzo zazdrościmy - ja osobiście w Wiedniu nie byłam - choć zamierzałam wiele razy - dwa razy nawet szybko przez niego przejeżdżałam. O, więc tak do końca nie mogę powiedzieć, że nigdy tam nie byłam :(


takie chwile kiedy Pan Mąż wyjeżdża pozwalają Nam na małe szaleństwa - i tak w tym wypadku pomimo dokładnie zaplanowanych działań (kiedyś Wam o tym napiszę, ale we mnie są dwie osoby - ta spontaniczna, która wsiada do pierwszego lepszego pociągu nie pytając o kierunek, ta co jedzie do Chorwacji bez noclegów, mapy, przygotowań i ta druga, która lubi mieć każdy wyjazd, wypad, weekend dokładnie zaplanowany).

Miało być sadzenie domowego ogródka - odpowiednio wcześniej zaopatrzyłam nas w ziemie do konkretnych roślin, nasiona, cebulki i sadzonki - i tutaj muszę się do czegoś przyznać - nie lubię, nie znoszę, przyprawia mnie o odruch wymiotny ziemia i grzebanie w niej - więc same rozumiecie jakie to z mojej strony ustępstwo - ale cóż, Niunia i realizacja Jej pomysłów zdecydowanie częściej są na szczycie listy priorytetów.

Miały być długie spacery i jazda na rowerze, lepienie z pianki, czy opieczatkowywanie obrazków.

Ale przemówiła moja spontaniczna natura i wczoraj znaczy się w sobotę zapakowałam Niunię i pojechałyśmy na Stare Miasto - wziąć udział w akcji MOTOSERCE - organizowane przez ogólnie pojętych motocyklistów - była prezentacja maszyn, nauka pierwszej pomocy, ale to co było najważniejsze - w samym sercu starówki stało KRWIOBUS - a kolejka do niego, że uhuhuhu.

Niunia miała okazję poćwiczyć na fantomie, dowiedzieć się gdzie dzwonić, gdy np Mamie lub Tacie zrobi się  -"źle" - jestem pod olbrzymim wrażeniem tego co moja córka zapamiętuje - je nie wiem czy w wieku 3 lat potrafiłam zadzwonić na numer alarmowy, nie wiem czy miałam świadomość, że takie istnieją - a Ona to wie i pamięta numery :)

Oczywiście nie udało Nam się wrócić o wcześniej zaplanowanej porze, bo trzeba było zakupić - DINOZAURA w kolorze różowym - ku uciesze Matki Wariatki - nie pomogły, prośby i groźby - uparła się i wróciłyśmy z różowym Dinusiem Zuzią :)

Po powrocie do domu - odezwała się uporządkowana natura i skoro obiecałam ogródek to ..... z miną jakbym szła na ścięcie, uśmiechając się przez zęby poszłyśmy sadzić - zabawy masa, walki ze sobą i ze swoją fobią jeszcze więcej - ale dałam radę - mamy posadzoną Maciejkę, Bratki, Aksamitki i inne takie których nie pamiętam - a za tydzień bedziemy sadzić zioła ....:)

Weekend dobiega końca bo właśnie wróciłyśmy z niedzielnego lansu - Niunia tym razem wzbogaciła się w dwie pary ślicznych wiosennych rajstopek jedne z kotkami, a drugie granatowe z różowymi kokardkami - moja Mała Indywidualista wybiera w sklepach sama ubrania, dodatki - a że to wyjątkowo uparty egzemplarz i ostatnio uważa, że różowy to Jej ulubiony kolor - to zakupy robię sama, lub przez net - czasem jednak daję Jej zaszaleć - tak jak dzisiaj z rajstopkami :)

Niunia dostała dzisiaj pierwszą rodzinną grę - Nawlekaj nie czekaj - o tym napiszę następnym razem - ale po powrocie do domu Niunia nie było przez dwie godziny - bo można i samej w to grać - także polecam - koszt nieduży, a i można grę zrobić samemu - gdybym wiedziała to wcześniej tak pewnie bym zrobiła - oczywiście przy pomocy i zaangażowaniu Niuni - to bardzo rozwija, a Ona bardziej docenia to co sama zrobiła niż to za co rodzice zapłacili.

1 komentarz:

  1. Mądra dziewczynka i fajnie spędzony dzień :) Może i ja jakoś się nauczę bycia samej z córcią...

    OdpowiedzUsuń