poniedziałek, 1 kwietnia 2013

przy świętach

temat nie dawał mi spokoju - mimo, że od dłuższego czasu już mnie nie dotyczy, męczył, powracał jak bumerang, tym bardziej, że podczytując blogi Mam - natrafiałam na niego dość często. Pewnie mój enigmatyczny wstęp nic Wam nie mówi, więc walnę z grubej rury - temat dotyczy karmienia. Nie będę pisać, przekonywać o wyższości jednego nad drugim - nie taka moja rola - i wbrew pozorom to nie to mnie męczyło - mi doskwierało, uwierało jak kamyk w bucie - podejście Mam, ich wywieranie presji, uprawianie istnego terroru karmienia - jakiego - nie domyślacie się jeszcze?



Nie lubię dusić nic w sobie - zdecydowanie jestem zwolenniczką "wyplucia" wszystkiego z siebie - i mi jest lżej, a i współtowarzyszą znacznie lepiej, jak wiedzą do na wątrobie leżało.

Nie rozumiem - tak, nie kumam tego co się dzieje, jeżeli pojawia się temat karmienia dziecka - Tego plucia jadem, udowadniania wyższości karmienia piersią nad karmieniem butelką mlekiem modyfikowanym - autentycznie nie kumam. Mam świadomość, że każda z Nas zamienia się w lwicę gotową rozszarpać intruza jeżeli poczuje zbliżające się niebezpieczeństwo - ale żeby zamieniać się z wredną babę gdy jedna z Nas nieśmiało napisze, że karmi MM, lub karmiła tylko przez chwilę piersią, a dosłownie do dantejskich scen dochodzi, gdy Mama odważnie napisze - świadomie wybrałam MM. To co dzieje się w komentarzach - to ... cóż, powinnam napisać brak słów - sama czytałam komentarze, w których Mama wtedy czteromiesięcznego synka napisała "żal mi ciebie, bo krzywdzisz swoje dziecko" - NAPRAWDĘ? - tak to wygląda, że Mama świadomie krzywdzi dziecko - pomijam przypadki patologii, ale mówimy tu o normalnych relacjach - a czy Jedna z Drugą na chwilę pochyliły się nad tematem - a może ta Mama, nie miała wyboru, może właście sztuczna mieszanka "uratowała" to dziecko.

Historie o tym, że dzieci karmione MM są mniej inteligentne, mniej zdrowe, mają zerowe szanse na nawiązanie więzi z Mamą - takimi argumentami karmione są Mamy MM - a ja mówię guzik prawda - jestem tego idealnym przykładem  - TAK byłam dzieckiem karmionym butelką - sztuczną mieszanką. I co .... uważam się za inteligentną - zresztą nie tylko ja tak uważam, skończyłam studia (dwa zupełnie odmienne kierunki w tym samym czasie), rozpoczęłam doktorat, jako dziecko prawie nie chorowałam, teraz też zdarza mi się to sporadycznie. A i więź z Mamą miałam bardzo silną - każdego dnia za Nią tęsknię. Nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów, przyjaźni - aż ciężko uwierzyć, że byłam krzywdzona przez Mamę Mlekiem modyfikowanym.

Tak sobie myślę, że warto dwa razy pomyśleć, zanim się kogoś opluje tylko za to, że karmi inaczej niż ja - może warto wytrzeć buty zanim wejdzie się z nimi w czyjeś Macierzyństwo.

Pisałam to Ja - dziecko karmione butelką.

1 komentarz:

  1. Kochana... o wyższości jednego nad drugim pojęcia nie mam... ale o tym, że ludziska w głupocie swej zagalopować się potrafią to już wiem nie od dziś...
    Zawsze MOJE jest lepsze od innego... i zawsze JA mam więcej racji niż inni... Ludzie głuchną na argumenty... Jak małe dzieci zamykają oczy, zakrywają uszy i tupią nóżkami... JA JA JA JA...
    Dobrze, że wyrzucasz z siebie co Cię dręczy ale... czy dotrze to do pustogłowych zapatrzonych w swoje racje człowieków?? Oj nie sądzę...
    A z gatunku podlizywania się... Ja też uważam, że jesteś inteligentną i... bardzo interesującą osóbką... :P

    OdpowiedzUsuń