wtorek, 30 lipca 2013

obiadowo

Dzisiaj będzie o jedzeniu - nie bójcie się - nie będę gotować online ani wrzucać zdjęć z etapów gotowania. Na temat miała wpływ rozmowa Mamy i dziecka w autobusie - otóż wspomniana Mama wracając jak sądzę z dzieckiem z przedszkola pyta swoją latorośl (nazwijmy ją technicznie Kasia).
- Kasiu co jadłaś w przedszkolu na obiad?
Widać po dziewczynce małe zdenerwowanie
- trochę zupy pomidorowej
- Czemu tylko trochę? Mówiłam Ci tyle razy, że masz jeść ładnie jeść obiady - nie po to za to płacę.
(teraz na mojej twarzy pojawiło się zdenerwowanie)
- Ale Mamo - nie smakowało mi mięsko.
- Kasiu wyraźnie powiedziałam nie płacę za to aby Ci smakowało, ale abyś była najedzona.
www.edziecko.pl


Kurcze, pierwsza myśl jaka się pojawiła w mojej głowie to - "a to wredna Baba, jak można tak mówić do dziecka", zaraz jednak pojawiła się druga, "a co jeśli budżet domowy pozwala na opłacenie posiłków w przedszkolu a na domowy obiad już nie" - już współczułam Pani, Kasi - ale ... no właśnie jest pewno ale. Wiem, że nie powinno się gapić na ludzi, ale co tam raz na jakiś czas mogę zaszaleć - moje ciekawskie oko dostrzegło markową torebkę (no dobra to nie GUCCI), ale KAZAR ( a torebka od nich do tanich nie należy - wiem bo ma - dostałam w prezencie świątecznym od Małża - KOCHANIE jeszcze raz na forum Tu zebranych bardzo Ci dziękuję), na nadgarstku dyndała srebrna Pandora, po za tym Babka była obwieszona zlotem jak choinka, do fajne ciuchy (wiem, fajne ciuchy można kupić SH - wiem bo mam, a że nie poprosiłam Pani o pokazanie metki to milknę). Kasia też nie była ubrana jak dziecko, którego rodzice nie mają na ciepły posiłek. 
Więc czemu Babka wytknęła swojej córce koszt jaki ponosi w związku z opłacaniem posiłków w przedszkolu? Nie wiem - nie zapytałam i pytać nie zamierzam - bo jak się okazało Babeczka mieszka koło mnie.

Cała sytuacja dała mi do myślenia - ja codziennie pytam Julkę co jadła, czy dużo i czy smakowało - ale przez głowę mi nie przeszło, że mogłoby mieć to podtekst finansowy. Pytam bo jestem ciekawa, co to moje dziecko je - skoro w domu niektórych rzeczy nie chce tknąć - np: kalafior. Za chiny ludowe nie wcisnę Jej go do ust - a w przedszkolu je (może nie są to powalające ilości, ale jednak).

Julka stroni od warzyw - marchewka jest ble, kalafior jest fuj, a o brokułach, szpinaku, czy brukselce nawet nie wspomnę. Skończyły się czasy, kiedy zupkę traktowałam blenderem i było zjedzone wszystko - pietruszka, marchewka, seler, buraki - wszystko. 
Teraz Julka śmiało mówi:
- Mamo tego nie zjem
- Czemu?
- Bo nie lubię
- Przecież jeszcze nie spróbowałaś to skąd wiesz?
- Głowa mi tak mówi - nie mam na to smaka - więc nie lubię.

I jak tu walczyć z takim argumentem. Warzywa jak już ustaliliśmy są ble - za to owoce, a w szczególności te kwaśne (porzeczka, cytryna, poziomki, nie słodkie truskawki) tylko Jej daj - wcina je prosto z krzaka, garściami :)

Co jeszcze Julka je - mięso - trafił mi się mięsny egzemplarz - to znowu zupełnie inaczej niż ja. Ku rozpaczy rodziny i przyjaciół w wieku 15 lat przeszłam na wegetarianizm - teraz zdarza mi się zjeść mięso może raz w tygodniu może rzadziej, za to Julka jak widzi mięsko krzyczy - mięsko, mięsko, mięsko - ma tak od małego. Jednym z Jej pierwszych słów był kuciaciek (kurczak) :)

A jak to u Was wygląda?

3 komentarze:

  1. u nas podobnie, Patryk nie je warzyw, no chyba ze w zupce, ale i tak czasem wybiera. Czasem wydaje mi się ze moje dziecko żyje tylko powietrzem, bo ma tak mały repertuar swoich smaków, które zje na pewno, że ja załamuje ręce. Ale przecież mielić na papkę nie będę, karmić na siłę też nie, mam nadzieje ze do 18tki mu przejdzie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza Julka też nie je wszystkiego - jest kilka potraw na które się uparła i mogłaby je jeść w kółko - rosół, jajecznica, naleśniki, jajka na twardo, kurczak (w każdej postaci), czy żurek.
      Był taki okres kiedy gwarantem zjedzenia zupy było pływające w niej jajko.
      Także - głowa do góry :)

      Usuń
  2. My ogolnie jestesmy rodzina wegetarianskaj:D Julka nawet w przedszkolu miesa nie zje,jak babcia przemyci,to tez wyczuje i wypluwa.Kinga nigdy nie jadla i nawet nie chce sprobowac...Dziewczynki,sa zdrowe.Jestesmy pod nadzorem lekarza,ktory stwierdza ze taka dieta nam sluzy :)

    OdpowiedzUsuń