piątek, 5 lipca 2013

zmęczenie materiału

To nie był łatwy dzień.
Pobudka o 4:30 - tak sama z siebie, nikt mnie przecież nie zmuszał, Julka spała u siebie - więc śmiało mogłam pospać do momentu aż budzik zadzwoni - czyli do magicznej 5:10. Tak wiem, nie jest to do końca normalne, przecież śmiało mogłabym pospać, do np: 5:40.


Nie tym razem - w wakacje organizacja dnia w przedszkolu uległa zmianie - jakby nie było sezon urlopowy i  teraz do Przedszkola Julkę wozi Pan Mąż, a zabieram Ja - czyli muszę wcześniej zaczynać pracę aby móc ją wcześniej skończyć (nie, nie aż tak wcześnie normalnie po 8h).

W pracy też, nie było łatwo - nie, aż tak dużo roboty dzisiaj nie miałam, ale ta temperatura - biuro mam na poddaszu, więc jest strasznie gorąco, powietrze stoi w miejscu - nie ma czym oddychać.

Po pracy szybko po Julkę - wpadam do Przedszkola, a moje dziecko w płacz - w płacz, bo przyszłam za wcześnie, bo Ona nie zdążyła jeszcze zrobić wcześniej zaplanowanych rzeczy. O, ja WYRODNA matka! Dzieć w końcu dał się ubłagać, że pora wracać do domu, bo obiad, bo gorąco, bo jestem zmęczona.

W domu szybko wstawiłam obiad i pytam się Julki - co chce robić po obiedzie (bo wczoraj szalała na rowerze, a ja za Nią).

Ja: Julka co robimy po obiedzie?
Julka: Mamo wyjdę z Tatą na rower
Ja: z Tatą?
Julka: Tak, bo wiesz...
Ja: tak, co Kochanie
Julka: nie chciałam tego mówić, ale ...
Ja: tak?
Julka: nie wyglądasz za dobrze (otóż, to dożyłam dnia, kiedy moja trzyletnia (+3 miesiące) mówi mi, że wyglądam kiepsko, a przecież włosy umyte, delikatny makijaż jest)
Ja: nie wyglądam?
Julka: wyglądasz na zmęczoną i może byś się przespała - ja w przedszkolu śpię i dobrze mi to robi.

Gdy Pan mąż wrócił do domu - Julka oznajmiła, że idą na rower bo Mama powinna się wyspać

2 komentarze: