wtorek, 2 lipca 2013

zaraz

Inspirację można czerpać z wielu rzeczy - z książek, telewizji, internetu - ja dzisiaj znalazłam ją na blogach. Nie, nie będę kopiować wpisów, czy pisać dokładnie o tym samym, bo to nie miałoby sensu. Przeglądając MOJE ulubione blogi natrafiłam na dwa zgoła różne tematy - które w mojej głowie połączyły się w jeden.
grafika pochodzi z demotywatory.pl

Pierwszy inspirujący tekst przeczytałam u Potwory Wózkowej dotyczący przekładania spraw ważnych, ważniejszych i tych z pozoru nieistotnych na jutro, na kiedyś tam. Natomiast drugi u KOLORowanki o naśladowaniu.

Ja osobiście staram się nie przekładać niczego na jutro, na kiedyś tam - jasne nie jestem idealnie zorganizowana dlatego różnie to z tym bywa, ale dzisiaj w moim słowniku nie występuje słowo ZARAZ - kiedyś i owszem. Stosowałam je często, za często, w każdej możliwej sytuacji.

-zaraz posprzątam pokój;
-zaraz wyrzucę śmieci
-zaraz się zacznę uczyć (na marginesie, gdy przychodziło do nauki - wszystko inne było bardziej ważne, pilne  na przykład odkurzanie, układanie wszystkiego w szafach, szafkach, polerowanie rodzinnych kryształów czy co tam stało u rodziców)
- zaraz pójdę do sklepu

Wszystko robiłam zaraz - niektórych z tych zaraz - nigdy. Z magicznego słowa skutecznie wyleczyły mnie lata w harcerstwie - nie żeby był tam terror czy musztra (choć ta druga była), ale był tam jeden człowiek, chłopach, a w zasadzie młody mężczyzna, który - co tu dużo mówić - wielu się w nim podkochiwało - który mówił "ZARAZ to taka wielka bakteria, a dwie to już epidemia". Nie było zmiłuj się - jak trzeba było wykopać latrynę - nie było zaraz, jak trzeba było odbębnić służbę w kuchni - nie było zaraz, jak była warta w deszczu - nie było zaraz.

Ja się wyleczyłam, za to Julka - Julka się nigdy nie zaraziła słowem zaraz - Ona poszła w ewolucji dalej. Gdy proszę aby posprzątała zabawki - moje dziecko nie mówi zaraz, mówi - "może będę się tym jeszcze bawić"(a zabawki leżą tak godzinami), gdy podczas obiadu, proszę aby jadła, a nie prezentowała jakiego nowego podskoku nauczyła się w przedszkolu mówi "ja zjadłam jeden kęs, teraz wasza kolej" - takich przykładów jest masa. 

Czy Julka mnie naśladuje w niestosowaniu słowa zaraz - pewnie tak, ale w tym wypadku chyba jest to spowodowany tym, że zdarza mi się mówić "Kochanie wyrzuć śmieci teraz, a nie zaraz"
Ja sama nie nauczyłam się migać w dzieciństwie od "obowiązków" nauczył mnie tego starszy brat, który wszystko robił zaraz - uczył się zaraz, jadł obiad zaraz, sprzątał zaraz. A ja jako mała dziewczynka byłam wpatrzona w Niego jak w obraz - do tego stopnia, że gdy powiedział, że wkładanie ręki w szczeble huśtawki podczas gdy ona jest w ruchy - nic nie boli - ja to zrobiłam. Efektem tego wpatrzenia była połamana ręka w trzech miejscach.

2 komentarze:

  1. aż mnie zabolało, gdy przeczytałam o tej huśtawce....
    ja kiedyś złamałam sobie nosek, ząbki i rękę...wszystko za jednym BUJNIĘCIEM...
    co do zaraz i całej reszty...
    dzieciaki tak sprytnie przekręcają nasze słowa, że swykłe zaraz staje się czyms dobrym :/
    Jednak... poza tymi cechami, wpadają do nich i inne :)
    a poznawszy ciebie kochana, na pewno i w niej można znaleść cząstę ciebie :) tą "TERAZ" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie czasem do dzisiaj boli - trauma mi pozostała - kiedyś nie bawili się - nastawiali mi rękę na żywca

      Usuń