sobota, 23 lutego 2013

róż, różem pogania

korzystając z chwili oddechu pomiędzy pracą, a obowiązkami domowymi - wybrałam się dzisiaj na zakupy w poszukiwaniu wiosny. Z bilbordów atakują mnie kolory wiosny, tęsknota za słońcem i niepohamowana ochota aby zrzucić z siebie i z Niuni zimowe ciuchy, ciężkie buciory, a w przypadku Niuni zimowy kombinezon.



W drodze z domu do centrum handlowego (jedynego w mojej okolicy - nie żeby w dzielnicy, czy bliskiej okolicy - poważnie jedno, jedyne centrum handlowe na miasto wojewódzkie) myślałam o tych cudnościach jakie przytaszcze do domu, o kolorowych bluzeczkach na długi i krótki rękaw, o tuniczkach, sukieneczkach, ślicznych kolorowych trampkach i ... wiecie, że nie pomyślałam o tym co sobie kupie - teraz kiedy o tym piszę, zdałam sobie sprawę, że nie pojechałam tam aby sobie coś kupić, pojechałam tam aby poszukać wiosny dla Niuni :)

tak pozytywnie nastawiona, przekroczyłam progi wspomnianego centrum - chodziłam od sklepu do sklepu, oglądałam to co wisiało na wieszakach i ... i nic nie kupiłam.
Zapytacie, czemu?

A to temu, że na tych wieszakach w działach dla dziewczynek - róż, różem pogania. Czy naprawdę nie można nic kupić dla dziewczynki co nie jest różowe, co nie nosi, plamek, kropek, szlaczków, czy paseczków w kolorze różowym. Jasne mogłam odwrócić się i kupić bluzeczkę z działu dla chłopców - pewnie mogłabym tak zrobic gdyby Niunia lubiła roboty, ciężarówki, czy samochody - ale Ona ich nie lubi, za to uwielbia kwiatki, motylki, koniki, kotki, króliczki - a te cóż albo na różowym, albo różowe.

Gdzie się podziały te cudowne pastele, granaty, zielenie czy czerwienie - o przepraszam były w H&M śliczne spodnie zielone, czerwone - ale, w rozmiarach do 92, a Niunia wchodzi w 98 :(

Może nauczona doświadczeniem lat spędzonych w harcerstwie, kupię dwa tuziny białych bluzeczek, barwnik do tkanin i sama, domowym sposobem wykonam bluzeczki w kolorach innych niż różowe, potem nauczony tym samym doświadczeniem pomaluje je w kwiatki, motylki, koniki - umiem to zrobić.

może powinnam, tak na próbę - może jeszcze nie zapomniałam jaka to frajda

3 komentarze:

  1. Czuwaj Druhno - też byłam harcerką ;-)))
    Komercja to komercja... nie ma na nią mocnych ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja osobiście nie lubię koloru różowego - kojarzy mi się z "plastic in fantastic" nie ukrywam Niuni ma kilka rzeczy różowych - bo w wersji mini pudrowy róż, brudny róż, czy nawet bardzo intensywny ciemny róż z czarnym kotem sprawił, że nie mogłam sie oprzeć przed kupnem. Ale to są jednostki, a nie cała szafa - a teraz w sklepach smialo mogę Niunię ubrać od stóp do głowy na różowo - wolalabym tego uniknąć.

      Usuń
  2. dzis kupowalam kilka sztuk body dla corki i ciezko bylo znalezc cos w innym kolorze niz róż... w koncu wybralam szary z niebieskim oraz fiolet. Kiedys bardzo nie lubilam różu, teraz nie jestem mu juz tak przeciwna, w pudrowym odcieniu nawet sama mam kilka rzeczy, ale rzeczywiscie dla dziecka ciezko z wyborem. Tak samo bylo z chłopcem - wiekszosc rzeczy niebieskich..

    OdpowiedzUsuń