Urlop sprzyjał do tego typu eskapad - pisałam już o pierwszym wypadzie do Dino Parku TUTAJ, który co tu dużo mówić do udanych nie należał - choć ja się świetnie bawiłam. Wszystko było tak realistyczne - Dinozaury ryczały, ruszały się, a po ich dotknięciu czuć pod palcami było twardą skórę. Była tam też atrakcja którą doceniła Julka - park linowy i małpi gaj - nie chciała stamtąd wyjść.
Okazuje się, że ruszające i ryczące wielkie zwierzaki nie są atrakcyjne powiem więcej są straszne - Julka się spłakała - w prawdzie potem mówiła, że już się nie boi - ale wiedzieliśmy, że wypady do takich parków mamy z głowy na długi czas.
Czas jednak nie był taki długi, bo już następnego dnia w Szklarskiej Porębie zawitaliśmy z bananami na twarzach do dinoparku - gdzie owszem były dinozaury, ale stojące w żadnym razie nie ruszające się czy ryczące. Właściciele zrobili coś na kształt ścieżki edukacyjnej w lesie - gdzie były rozstawione miedzy drzewami poszczególne gatunki, koło każdego stała duża tablica na której znajdowały się informację o danym osobniku. Tutaj ku naszemu zaskoczeniu Julka krzyczała
- Mamo zobacz jaki ten jest fajny
- A ten jaki duży
- o a ten to pewnie Mamusia z dzidziami.
Po przejściu całej ścieżki edukacyjnej jest miejsce na rozrywkę - park linowy - zawieszony miedzy drzewami każde przejście jest obciągnięte siatką więc jest już dla dzieci od 3 roku życia - Julka przeszła całą niekrótka trasę aż 10 razy :) DUMA mnie rozpierała tym bardziej, że zawstydziła dużo większe i starsze dzieci.
Zaraz za parkiem linowym jest wioska indiańska - kilka olbrzymich TIPI - do każdego można wejść, usiąść przy palenisku, czy zobaczyć wystawę która się w nich znajduje. Zaraz za wioską jest park dmuchawców - czyli trzy wielkie atrakcje dmuchane - tam Julka spędziła kolejne 30 minut.
Kolejnym punktem programu jest POCIĄG FLINSTONÓW - atrakcja oczywiście dla najmłodszych - ale frajda niesamowita, tuż obok jest wielka piaskownica - i tu można się poczuć jak archeolog - Organizatorzy parku zadbali o to aby pod piaskiem znalazł się olbrzymi, kompletny szkielet dinozaura - którego dziciaki odkopują z sobie tylko właściwą precyzją.
Jest jeszcze płukanie złota, samochody flinstonów, dino sklep i restauracja. Zabawa przy fajnej pogodzie na cały dzień, a bilety:
Normalny - 20zł
Ulgowy - 17zł
Dzieci do 1m wchodzą gratis.
Niestety atrakcje jak park linowy, dmuchawce, płukanie złota czy kolejka jest dodatkowo płatna - dlatego bardziej opłaca się wykupić dla dziecka złoty bilet - koszt 35zł i ma wszystko w środku do bólu gratis. My tak właśnie zrobiliśmy - mimo, że Julka wchodziła gratis - okazuje się, że nie ma jeszcze METRA - i to był strzał w dziesiątkę.
Niezłą frajdę miała Wasza córcia :-). Nie umierałaś ze strachu, gdy szalała w parku linowym :-)?
OdpowiedzUsuńze strachu nie - wszystko jest dobrze zabezpieczone, podwójnymi siatkami, linami - dziecko nie jest bezpośrednio nad ziemią. raczej miałam obawy, czy jak już tam wejdzie to się nie wystraszy wysokości i nie będzie płakać, a zanim bym do niej dotarła to pewnie trochę czasu by minęło (minuty jak godziny).
UsuńMy mamy zamiar sie wybrać do Krasiejowa, ale zostawimy do na orzyszły rok , kiedy córa troszkę podrośnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam http://memoriems.blogspot.com/
jasne lepiej poczekać - nie ma potrzeby fundować dziecku płaczu i strachu. U nas drugi park był strzałem w dziesiątkę
Usuń