Wczoraj biorąc gorącą, aromatyczną kąpiel przypomniałam sobie (dziwne co człowiek jest w stanie sobie przypomnieć) pierwszą kąpiel po powrocie ze szpitala z Małą Królewną. Nakarmiłam ją, położyłam do łóżeczka - napuściłam wody do wanny - zdążyłam tylko do niej wejść, odrobinę zanurzyć się - i słyszę płacz - mój mały aniołek stęsknił się za mną.
Miejsce w którym dzisiaj jestem skłania mnie do wspomnień - nie pamiętam abym miała "parcie" na dziecko - prowadziłam fajny tryb życia, podróże, fajne sporty - wspinaczka, nurkowanie - nie było czas, miejsca na dziecko - no bo jak nurkować z noworodkiem :) - aż pewnego dnia .... dwie kreski... i świat stanął w miejscu - w tej jednej chili stałam się najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Nie był płaczu, obaw jak to będzie, żalu, że wszystko się zmieni - było tylko poczucie szczęścia - po niespełna 35 tygodniach - urodziła się ONA - mój skarb, mój aniołek - MOJE ŻYCIE :)
Urodziła się za szybko, ani my, ani ona nie byliśmy na to zupełnie przygotowania - na 8 dni jej domem stał się inkubator - tysiące rurek, kroplówek - było różnie, ale walczyła i dała radę - My daliśmy.
Po 11 dniach upragniony powrót do domu - do małego pokoiku, drewnianej kołyski, do naszego miejsca na ziemi - i tak zaraz minie dwa lata. Jak ten czas leci, nie jestem mniej szczęśliwa niż tego wrześniowego dnia, gdy zobaczyłam dwie kreseczki, może bardziej zmęczona, ale każdego dnia bardziej szczęśliwa.
A sporty - może nie wspinam się z dzieckiem na rękach, ale chodzę po górach - nawet byliśmy z Małą Księżniczką w Tatrach - mała jako roczny berbeć zdobyła - Gubałówkę, Morskie Oko, Nosal :) no raczej też nie nurkuje z dzieckiem przy aparacie, ale sama czemu nie :) a Mała z tatą pilnują grilla :)
Okazuje się, że można wszystko przemeblować, mieszkanie, pokój, życie i nie oznacza to rezygnacji z siebie - ja nie zrezygnowałam.
gratuluję podejścia :) nasza Mała ma 2 miesiące i ponad 2,5 tysiąca km za sobą...podróż znosi bardzo dobrze...w lecie planujemy wypad nad morze i w góry...a może i za granicę? ;p i na pewno z Zosią, bo przecież ona jest częścią nas...naszego życia :) pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuń