sobota, 16 sierpnia 2014

poważny Mały Klient

Jakie towarzyszy Wam uczucie gdy wybieracie się na obiad na mieście i towarzyszy Wam dziecko? Podekscytowanie, delikatne mrowienie na języku na samą myśl o tym co zaraz będziecie zamawiać, a potem jeść? Czy ... obawa, jak potomek to zniesie, jak się będzie zachowywał, co na to obsługa i reszta klientów?

Nie wiem czy mam szczęście do fajnych miejsc, czy po prostu mam intuicję i tylko do takich chodzę - nie mówię tu o klimacie (choć ten też jest bardzo ważny), ale o tym jak moje dziecko się tam czuje i jak jest traktowane.
Odkąd pamiętam chodziliśmy z Julką na obiady na mieście - chodziliśmy gdy była oseskiem noszonym w nosidełku, chodziliśmy gdy zaczynała chodzić i schody były ciekawsze, smaczniejsze od tego co było na talerzy, chodziliśmy gdy był etap nie lubię (gdy jeszcze nie spróbowała) i chodzimy teraz.
Chodzimy w trójkę, choć ostatnio mamy z Julką BABSKIE WEEKENDY i same wypuszczamy się na spacer połączony z obiadem na mieście i lodami.
Uwierzcie mi nigdy nikt nie dał Nam odczuć, że jesteśmy niemile widziani bo przyszliśmy z dzieckiem - a to bo płacze, a to bo trzeba nakarmić Je mlecznym cycem, a to butelka, śmiech, brak śmiechu, chodzenie, bieganie, zaczepianie gości. Ani obsługa danego lokalu ani zgromadzeni goście - do takich właśnie miejsc trafiamy.
W związku z nowym cyklem na blogu - PRZYJAZNE DZIECKU - przedstawię Wam jeden z lokali do których od jakiegoś czasu uwielbiam chodzić - uwielbiam za jedzenie, za atmosferę i za to, że Julka jest tam traktowana poważnie. Od razu uprzedzę NIE jest to wpis sponsorowany - nikt mi za niego nie płaci, ani w gotówce ani w barterze - sama płacę za posiłki - i sama z czystym sumieniem mogę go Wam polecić.
Mowa tu o Pierogarnia Bruner, mieszczącej się na Starym Mieście w Olsztynie (Olsztyn, Stare Miasto 26/27). Tajemnicą nie jest ich menu - jak łatwo się domyślić głównym elementem są pierogi - a tych jest, że hohoho.
Ja osobiście fanką pierogów nie jestem - powiem wprost nie jadam ich i już, ale za to dania ziemniaczane, które serwuje Kuchnia to istne NIEBO W GĘBIE - placki ziemniaczane z wędzonym łososiem - na samo wspomnienie ślina naciekła mi do ust.
Menu, to jedno - ale chciałabym się skupić na tym jak Julka jest tam postrzegana. Dziecko w Pierogarni to KLIENT, któremu należy się szacunek i obsługa na wysokim poziomie - nawet jak ma gorszy dzień, jest marudne, płaczliwe i mu nie smakuje. Nie ma robienia min, chrząkania, zwracania uwagi  wręcz przeciwnie - jest próba zagadania dziecka, zaproponowanie czegoś innego, a już KOMPLETNYM strzałem w dziesiątkę jest zaproponowanie Małemu Klientowi spróbowania dania, czy będzie mu smakowało.
Nie spotkałam się z tym w innych lokalach - tutaj autentycznie Właścicielowi oraz pracującym tam osobom zależy na ZADOWOLONYM Kliencie i Julka Klient jest zadowolona zawsze. Będąc na Olsztyńskiej starówce - chętnie tam wchodzi, zamawia swoje ulubione dania, czeka na przekąskę w postaci pysznej maślanej bułeczki z twarożkiem.
SAME PLUSY.
Nie wiem czy jest tam kącik dla Dzieci - nie był Nam potrzebny - obsługa widząc że Julka zaczyna się kręcić i wiercić przynosili Nam kolorowanki i kredki, aby mogła się skupić na zabawie w oczekiwaniu na posiłek.
Dla mnie na PLUS - a dla Was? Spróbujcie, wybierzcie się - SMACZNEGO
Placki ziemniaczane z łososiem - autor Asia z Hubisiowa
*zdjęcia pochodzą ze strony Pierogarnia Bruner


3 komentarze:

  1. Uwielbiamy Pierogarnie Bruner i już od lat kilku się tam stołujemy całą rodziną w zasadzie:) Wielokrotnie byliśmy tam z Alą i tak jak piszesz, nigdy nikt nie dał nam do zrozumienia, że małe dziecko jest niemile widziane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście placki ziemniaczane z łososiem są boskie :-). Dziękuję Ci za pokazanie mi tego miejsca :-)!

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, wpis jest dobrą wskazówką dla rodzin, które wychodzą często z dziećmi na posiłki do miasta. Ja w pewnych lokalach widuję je bardzo rzadko, w innych wręcz nagminnie, więc coś jest na rzeczy... ;)

    OdpowiedzUsuń