czwartek, 14 sierpnia 2014

olimpiski ...

Uważamy się za AKTYWNĄ rodzinę - i nie mówię tu o chodzeniu na manifetacje czy inne pochody - jesteśmy aktywni życiowo, sportowo, podróżniczo. Staramy się jednym słowem nie gnuśnieć w domu przed telewizorem. 

Aktywność, aktywnością, ale czasem wiadomo jak to w życiu bywa albo się nie chce albo nie ma czasu albo brak kasy - w większości to tylko wymówki - bo przecież aby aktywnie spędzać czas wcale nie trzeba wielkich zasobów finansowych, nie wiadomo ile czasu, ale chęci jednak trzeba mieć. Nawet aby uskutecznić spacer - chęć spaceru musi się pojawić. My spacerujemy codziennie - mieszkamy w takim miejscu, gdzie żal byłoby na te spacery nie chodzić - lasy, rzeka, jezioro - prawda, że brzmi pięknie.

Oprócz spacerów - Małż pływa (w zasadzie co dwa dni, ale ostatnio co dwa dni zmieniło się w codziennie - spoko aktywnym trzeba być), jeździ na rowerze. Ja biegam, coraz to dłuższe dystanse z coraz lepszym czasem, nurkuje (choć prawda jest taka, że od porodu nie zeszłam pod wodę na więcej niż trzy metry), przymierzam się do rolek, a dzisiaj na powrót odkryłam przyjemność z pływania na basenie. 
Przyjemność była o tyle większa - że pojechaliśmy całą rodziną (no dobra, nie całą - Stefan stwierdził, że nie ma kąpielówek). 

Strategia była prosta - ja 30 minut regularnego pływania, Małż 30 minut - w czasie kiedy jedno z Nas pływało, drugie było z Julką w małym basenie, "dżakuzi", czy w leniwej rzece :P

Julka zachwycona - podejrzewam, że nie ma rzeczy związanej z aktywnością która by ją odstraszyła - jest na TAK gdy chodzi o:
-wodę
-spacer
-góry (Śnieżka nie jest problemem, Błędne skały są super, a Morskie oko cool)
-łyżwy
-rolki
-rower
Długo mogłabym jeszcze wymieniać - śmiem twierdzić, że wyssała to z mlekiem Matki, albo skutecznie ją tym zaraziłam - i dobrze :)

Byliśmy 1,5 godziny - było pływanie, intensywne (byłam przekonana, że skoro nie pływałam ponad rok, to będzie ciężko - okazało się, że nie było), moczenie tyłka w gorącej wodzie z bąbelkami, bicze wodne, leniwa, rzeka, czy masaż wodny. 

Cała Nasza TRÓJKA odpoczęła, a przy tym aktywnie się zmęczyła - pobyliśmy razem, robiliśmy coś razem i to jest TO CO lubimy - bo nie oszukujemy się - gdy biegam Julka zostaje z Tatą, gdy Małż jeździ czy pływa Mała zostaje ze mną. Podróżujemy razem, spacerujemy razem - i każdego dnia szukamy nowych form bycia razem - chcemy pokazać Julce, że można robić coś wspólnie - podróżne dostosowujemy do Niej, Jej możliwości, potrzeb, dojrzałości.

To był fajny dzień z basenem w tle - a Wy co robicie razem?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz