niedziela, 24 sierpnia 2014

podwodna Chorwacja

Być w Chorwacji i nie zanurzyć głowy pod wodę - nie, to nie wykonalne - a przynajmniej ja sobie tego nie wyobrażam. Nie mówię tu tylko o nurkowaniu - bo Małż nie nurkuje, a Julka jeszcze nie (mam nadzieje, że niedługo podzieli moją pasję do podwodnych spacerów). Więc rozumiecie sami, co to za przyjemność z bycia pod wodą jak Ci najważniejsi zostali na brzegu.

Oswajanie z nurkowaniem rozpoczęłam u Julki powoli od okularów do pływania, maski i rurki - powoli bez większego zadęcia - gdy będzie chciała wsadzić głowę pod wodę to, to zrobi, a oczy nie będą ją szczypały. 

Chorwacja szkołami nurkowymi i stoiskami z gadżetami do wody stoi - nie ma się co dziwić - mając takie zasoby żal byłoby tego nie wykorzystać. Jadąc wybrzeżem co 25 km natykaliśmy się na reklamę, zawijkę, czy drogowskaz kierujący Nas do kolejnej szkoły nurkowej, kolejnego centrum - żal nie skorzystać. Ceny różne - ale nie żeby odstraszające. Można wykupić pakiety nurkowe, ale można także skorzystać z jednorazowego spaceru, podwodnego safari. 

Nurkowanie tylko z łodzi - nie ma czegoś takiego jak nurkowanie z brzegu - ku memu zaskoczeniu nikt nie zapytał mnie o uprawnienia - wystarczyła jedynie informacja, że wiem o co chodzi. Chwilę przed przechyleniem się do wody ostatnie przećwiczenie przydatnych gestów i już jesteśmy pod wodą.

Julka też ma swoje pierwsze sukcesy - w różowych okularach (dosłownie) udała się na poszukiwanie wyjątkowo cennych skarbów - i takim oto sposobem wzbogaciliśmy się o kolejny kilogram przecudnej urody kamieni

3 komentarze:

  1. Jestem potwornym krótkowidzem i noszę soczewki kontaktowe. Każda próba nurkowania kończy się u mnie zgubieniem szkieł :-(. Zazdroszczę Ci tej możliwości. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu wada wzroku teraz to już nie problem - można zamówić maskę ze szkłami korekcyjnymi

      Usuń