O tym, że jak się przechodzi przez ulicę trzeba spojrzeć w prawo, potem w lewo, jeszcze raz w prawo - należy podać rękę Mamie i można przechodzić.
Julka: Mamo a wiesz, że jak byliśmy na spacerze to widzieliśmy umarniętego ptaka.
Ja: tak? nie wiedziałam
nie dziwi mnie to, że Julka nie panikuje, nie rwie włosów z głowy na widok "umarniętego" ptaka
Julka: tak wiesz, to było tak:
- ten ptaszek wleciał na ulicę i dziobał ziarenka.
Ja: ziarenka
Julka: chyba tak - dokładnie nie wiedziałam co dziobał, ale zachowywał się tak jakby dziobał ziarenka.
Ja: aha
Julka: i On ten ptaszek się nie zorientował jak nadjechał samochód i na niego najechał
Ja: rozumiem
Julka: i wypłynęła mu krew i coś jeszcze z niego wypadło - ale nie wiem co to było
Ja: rozumiem
Julka: Mamo i właśnie dlatego trzeba uważać jak się przechodzi przez ulicę
Ja: Tak Kochanie - trzeba bardzo uważać
Julka: ale wiesz, ja przecież nie dziobie na ulicy ziarenek, przecież nie jestem ptaszkiem
Ja: nie da się ukryć nie jesteś, ale i tak musisz uważać i nie wbiegać na ulicę
Julka: tak wiem
Ja: to dobrze
Julka: i wiesz co?
Ja: co?
Julka: nie będę wbiegać bo nie chcę aby i mi wypłynęła krew - bo bez niej byłoby mi smutno, przywiązałam się do niej - nie lubię jak mam zdarte kolano i leci mi krew.
Mądra!!!!
OdpowiedzUsuńW lewo, w prawo, w lewo ;-)
OdpowiedzUsuńmoże i tak - akurat tam gdzie my przechodziłyśmy samochody tylko w jednym kierunku jadą więc zasadne jest spojrzenie w prawo, w lewo w zasadzie zbędne
Usuńwidzę że nie tylko ja mam w domu Małą Mądralińską :) pozdrawiam Ilona (PR)
OdpowiedzUsuńMądrala z Julki! U nas technika przechodzenia podobna tylko zaczynamy od spojrzenia w lewo.
OdpowiedzUsuń