czwartek, 9 maja 2013

uzębienie

Odbieram Niunię z przedszkola - a, że rano przygotowałam jej sukienkę z długim rękawem - to jeszcze nic nie wiem.
Niunia, jak to Niunia opowiada, co jadła, w co się bawiła i ogólnie co robiła w przedszkolu - zazwyczaj wygląda to tak:



Ja: Kochanie co robiłaś dzisiaj w przedszkolu?
Niunia: jadłam, bawiłam się i takie tam

teraz było inaczej - moje Małe Słoneczko mówi mi, że jest smutne - jak to - pytam z przejęciem. I tutaj otworzyła się puszka żalu, rozczarować i wewnętrznego fuj:

Niunia: Bo wiesz Mamo, Ania mnie ugryzła
Ja: jak to Cię ugryzła? Ania?
Niunia: tak - też byłam zaskoczona
Ja: Kochanie, a może Ci się wydawało, że Ania Cię ugryzła
Niunia: Nie - bo ja bawiłam się takim puchatym kotkiem, wiesz tego co ja lubię,  tego białego - kilka minut później ja straciłam wątek, a Niunia nadal opisywała tego kota, co to Ona go tak lubi.

Dojechałyśmy do domu - postanowiłam Niunię przebrać - bo żar się z nieba leje - zdejmuję Jej sukienkę, a nam powyżej łokcia - odciśnięte całe uzębienie Ani - sine.

Pocałowałam i już nie bolało - będę miała nauczkę na przyszłość - MATKA nie trać wątku.

Czeka mnie rozmowa w przedszkolu - nie wiem czy mam się zapytać, czy wspomniana Ania była szczepiona, czy mam podać w trybie pilnym zastrzyk przeciwko tężcowi

1 komentarz: