poniedziałek, 27 maja 2013

26.05


26 maja czyli Dzień Mamy (jakoś nie lubię określenia Matka – kojarzy mi się z brakiem uczucia), ja osobiście dziele na trzy – tak przez dotychczasowe życie przyszło mi świętować ten dzień.


Pierwszy to prawie 20 lat – podejrzewam, ze jako mały berbeć raczej nie obdarzałam swojej Mamy laurkami, goździkami czy innymi gerberami, ale gdy miałam kilka, a potem kilkanaście lat – były i laurki, i wspomniane kwiaty, akademie z tej okazji też były.

Następne osiem lat – nie należało do łatwych i przyjemnych – szczególnie 26 maja – kiedy wszyscy biegali po kwiaciarniach w poszukiwaniu kwiatów, empikach i innych domach książki w poszukiwaniu kartek okolicznościowych – dziwne, ale rzadko kto biegał w poszukiwaniu rajstop (a, nie to na dzień kobiet).

Ja też udawałam się do kwiaciarni kupowałam kwiaty, a do kwiatów dokupowałam znicze. Przez osiem długich lat składałam życzenia przy płycie nagrobnej – robię tak nadal, ale teraz jest inaczej.  Przez te wszystkie lata wypełniał mnie ból, żal – bo przecież był moment, kiedy mój świat się zawalił, a nikt się nie zatrzymał, autobusy nadal jeździły swoją trasą, psy szczekały, pory roku nastawały jedna po drugiej, a lata mijały. A ja, cóż – często przebywałam w miejscu, w którym nie chciałam być, czułam to czego nie chciałam czuć.

Teraz jest inaczej – moje TERAZ to już cztery lata – tak, już cztery lata obchodzę DZIEŃ MAMY – i to dzięki Tobie Juleczko – ten dzień już nie jest smutny, bolesny, przepełniony spływającą łzą po policzku – tylko jest świętem radości i życia.

Dziękuję Ci Córeczko – za to, że uczyniłaś mnie MAMĄ.

1 komentarz:

  1. kochanie, teraz ty jesteś mamą :)
    a dla dziecka to cały świat :)

    dużo szczęścia i siły kochana :*

    OdpowiedzUsuń