piątek, 5 października 2012

Przedszkolnie


Mamy w domu Przedszkolaka.

Mała Księżniczka od ponad miesiąca codziennie z uśmiechem na twarzy robi „tup tup” do Przedszkola. Są dni kiedy nie można Jej stamtąd wyciągnąć.  Dzieje się tak mimo, że zdarzały się małe tragedie – otóż Mała Księżniczka została ofiarą GRYZĄCEGO dziecka. 

Przez miesiąc dzielnie znosiła zaczepki, gryzienie do krwi, popychanie – ja nie znosiłam tego w ogóle – były rozmowy z opiekunkami, z rodzicami GRYZĄCEGO dziecka – nie wiele to dało. Dzieciak podbiegał ni stąd ni zowąd i gryzł, atakował – Panie były bezradne, a rodzice wykręcali się tym, że dziecko wychowuje się samo i trudno mu się dostosować. Moja riposta była oczywista – ale co mnie to obchodzi – nie oddaje dziecka do przedszkola aby odbierać płaczące, pogryzione.

Wszystko zmieniło się parę dni temu, kiedy to Mała Księżniczka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce – i ODDAŁA napastnikowi. Nie powiem wewnętrznie czułam się dumna, że nie jest ofiarą, że potrafi sobie radzić, walczyć o swoje, ale zewnętrznie udzieliłam Małej Księżniczce wykładu na temat tego – że nie wolno bić, popychać, gryźć – trzeba w takiej sytuacji iść do Pani i jej o tym powiedzieć.

Mała zrozumiała, a napastnik odkąd zobaczył jak to jest omija moje Dziecko szeroki łukiem.

2 komentarze:

  1. Wielkie brawo dla Małej:)
    Znaczy ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem przemocy ale skoro nic innego nie dawało rezultatu to jest to jakaś metoda na przedszkolną gryzdeldę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podobnie jestem przeciwniczką agresji, przemocy - dlatego też wytłumaczyłam Małej. Pocieszyła mnie po wszystkim Pani Przedszkolanka, że nie tylko Moja pociecha nie wytrzymała zaczepek, bicia, popychania, gryzienia i oddała. Już chyba nie ma dziecka w grupie, które w taki czy inna sposób nie zakomunikowało swojego sprzeciwu.

      Usuń