środa, 23 lipca 2014

rozczarowana

Jestem rozczarowana - tak, właśnie tak się czuję - nastawiłam się na fajny czas, na nowe doznania, nowe doświadczenia - na novum, a tu dupa zimna lub blada (w zależności co, kto lubi). 


Skuszona achami, ochami i innymi zachwytami padającymi z prawa i z lewa - POSTANOWIŁAM - jedziemy.
Przygotowałam szybki prowiant dla dzieciaków, zapakowałam pszczołę i sruu - jedziemy - w nieznane. Niby GPS jest, niby nawigacja działa, ale przyzwyczajona do "standardów" chociażby województwa dolnośląskiego, że chwalicie swoje i zwłaszcza swoje - żadnej informacji, żadnej reklamy i żadnego brązowego drogowskazu przy drodze nie ujrzałam.

Zapytacie gdzie jedziemy i co mnie tak rozczarowało - otóż KADZIDŁOWO, park dzikich zwierząt mnie doprowadził do takich odczuć. Nie dość, że trafić tam łatwo nie jest albo ja jestem wyjątkową "drogową sierotą" - trafiłam za to do do "gospodarstwa" żony Piotra Kraśki, czyli do sławetnego Gałkowa, co to celebryci tam jeżdżą, chodzą i wydziwiają.

Dawno nie byłam w tak ZAPUSZCZONYM miejscu, rozwalające się drabinki, po których trzeba się było wspinać, aby przedostać się z jednego wybiegu na drugi, gęsto rosnące pokrzywy i haszcze przy małych "wybiegach" (coś co ma 2m kwadratowe wybiegiem być nie może) i ATAKUJĄCE dzikie zwierzęta - jakimi okazały się KOZY. 

Jadąc tam miałam nadzieję, na spędzenie fajnego dnia w fajnym miejscu, a spędziłam w sumie kilka godzin - najpierw w drodze, potem w mało przyjaznych warunkach, a żeby na koniec być świadkiem zbiorowej histerii obecnych tam dzieci, które były ATAKOWANE przez kozy. 

Nie zrozumcie mnie źle - panikarą nie jestem, ale jak na moje dziecko lub dziecko z którym przyjechałam, a na wet na dziecko które widzę pierwszy raz w życiu skacze kozioł - tak, że zostawia ślady na ciele, lub "rysuje" rogami po plecach dziecka, które się potknęło - to nie jest to miejsce do którego, wrócę lub polecę innym Mamom - także NIE POLECAM.

Nie wiem i nie potrafię zrozumieć, dlaczego udostępnia się miejsce zwiedzającym, pobiera się za to pieniądze, a potem naraża się ich na upadek z wysokości (bo deska w drabince - pękła, a ogrodzenia jest na około 2,5m - zaznaczam, że wchodzą na nie rodzice z małymi dziećmi na rękach). Nie ogarniam także dlaczego koło małych wybiegów gdzie dzieci zaglądają jest wykwit pokrzyw - i każe z dzieci, które tam były wróciło z bolesnymi poparzeniami, aż w końcu te nieszczęsne zwierzęta które miało się karmić z przyjemnością, a nie z płaczem od nich uciekać.

A już nie mieści mi się w mojej miejskiej głowie, jak 5 BOCIANÓW może siedzieć w gniazdach na wyciągnięcie ręki człowieka nie jest to przenośnia - gniazda były na wysokości mojego ramienia i na wyciągnięcie mojej ręki. Gniazda były trzy i siedziało powtarzam siedziało, nie stało na jednej czy dwóch nogach pięć bocianów - żaden się nie bał. Powiecie oswojone, przyzwyczajone, ale żeby ani jeden nie chciał odlecieć, wstać czy zamachać skrzydłami - to nie mieści mi się w głowie.

Wniosek - Park dzikich zwierząt w Kadzidłowie to dziwne miejsce do którego nie wrócę i jeżeli ktoś mnie zapyta czy warto jechać tam z dzieckiem - to powiem - NIE, nie warto. 

Nie widziałam tam ani wilka ani rysia o których jest mowa na stronie Parku, a puchacz był "wyskubany" i wolałam oszczędzić tego widoku Julce - także, cóż ... moje rozczarowanie jest uzasadnione.




21 komentarzy:

  1. Nie byłam, a po tym, co przeczytałam już wiem, że specjalnie się tam wybierać również nie będę...

    OdpowiedzUsuń
  2. sporo się zmieniło jeszcze kilka lat temu było warto pojechać, dobrze wiedzieć bo chciałam zabrać dzieciaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak słyszałam dlatego pojechaliśmy

      Usuń
    2. Pisałam już poniżej - byliśmy tak ostatnio i... byłam zachwycona. Musisz sama się przekonać. Moim skromnym zdaniem naprawdę warto.

      Usuń
  3. Te Bociany rzeczywiście dziwne. Może im coś zrobili?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koszmarnie to wygląda, na domiar złego siedzą tak z rozdziawionymi dziobami, a żar się z nieba leje.

      Usuń
  4. to chyba ku upadkowi się zbliża :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mimo wszystko szkoda by było - bo podobno to było na prawdę fajne miejsce - o czym świadczą duże grupy turystów - jednak w większości wychodzą zniesmaczeni i zawiedzeni tym co zobaczyli

      Usuń
  5. Może trzeba to gdzieś zgłosić? Współczuję, bo każdy zasługuje na fajny wypoczynek.
    Dziękuję za odwiedziny :*
    mama-filozof.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. My byliśmy i dzieciom wycieczka się podobała - bały się tylko tych żarłocznych kóz. Co do zwierząt to są to w dużej mierze zwierzęta pokrzywdzone przez los, chore lub po wypadku - część z nich po wyleczeniu jest wypuszczana a te które by sobie nie poradziły na wolności pozostają tam na zawsze. Stąd też wygląd niektórych zwierzaków - wyskubane, osowiałe itp. oraz to, że za każdym razem można trafić na inne zwierzaki. My widzieliśmy m.in. malutką sówkę, orły czy wiewiórkę... Ostatnio jak byliśmy (czerwiec) były zarówno rysie jak i wilki - na sporych wybiegach w lesie :) W lesie były też łosie...
    Zgadzam się jednak, że teren jest dość mocno zaniedbany. Dużo przyjemniej chodziło by się po terenie gdyby zadbać o ogrodzenia i teren wokół nich. Dla nas minusem było również zbyt duże tempo zwiedzania narzucone przez przewodnika :|
    Nasza wycieczka wyglądała tak: http://detynkowo-agula.blogspot.com/2014/06/kadzidowo-czyli-z-wizyta-u-zwierzakow.html ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dużo w tym co piszesz jest racji - ale co do jednego się nie zgodzę - wyskubany puchacz siedział w klatce w której nie mógł nawet rozłożyć skrzydeł - widać, że to stare ptaszysko, co jednak nie oznacza, że nie powinien mieć sporej klatki lub większego pomieszczenia.

      Mnie te bociany przeraziły - nawet jeżeli są chore, to i tak wg mnie takie siedzenie nie jest naturalne - nie ukrywam, że pojawiły się głosy wśród osób, że ptaki są przywiązane za jedną z nóg - nie wiem, bo nie sprawdzałam.

      Usuń
  7. Jak my byliśmy z agulą to tych bocianów nie było zwyczajnie. Za to widzieliśmy jednego rysia. Zgodzę się całkowicie co do tego, że jest tam coraz gorzej. Wszystko zapuszczone i jakieś takie rozwalające się. Tempo zawrotne a przewodnik niestety niekompetentny :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my akurat na dziewczynę która Nas oprowadzała nie mogliśmy specjalnie narzekać

      Usuń
  8. O, kurka! A ja skuszona opowiadaniami znajomych własnie zaczęłam namawiać Małża na wycieczkę... no, ale teraz to chyba zrezygnuję. Szkoda, zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie tak jak piszesz - też miałam inne wyobrażenie

      Usuń
    2. Ja bym na Twoim miejscu nie rezygnowała - byłam tam trzy tygodnie temu i mam zgoła inne wrażenia. Dziecko, ja i mąż zachwyceni, o czym pisałam na swoim blogu - warto samemu się przekonać.

      Usuń
  9. To już lepiej do ZOO Warszawskiego się wybrać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. No widzisz - wszystko zależy do tego, jakie kto ma oczekiwania. Mnie się podobało - kozy nie skakały, drabinki było OK, wilki i rysie widziałam, park był świeżo wykoszony itp. Nie wiem, czy to kwestia "różowych, wakacyjnych okularów" na oczach, ale naprawdę narzekać nie mogę, o czym pisałam na blogu. Aaa - trafiłam tam bez problemu (a byłam pierwszy raz od kilkunastu lat). Co człowiek, to opinia - myślę, że warto aby każdy sam wyrobił sobie swoją. PS ostatnio byłam w ZOO (kolejnym) i nie uważam, aby zwierzęta w Kadzidłowie miały się tak źle, jak piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czy miałam jakies specjalne oczekiwania poza tym, że chciałam miło spędzić czas z rodziną. Może akurat trafiliśmy w kiepskim momencie, ale wydaje mi się, że "atrakcja turystyczna" nie może sobie na takowe pozwolić - że jeżeli bierze się za to pieniądze wszystko powinno być dopracowane i bezpieczne - tym bardziej, że przychodzą tam rodziny z malymi dziećmi.

      Zazdroszczę wrażeń - bo też takie chciałabym mieć z tego miejsca

      Usuń