Gdy byłam mała często zastanawiałam się nie nad tym skąd się biorą dzieci ale skąd się biorą zwierzęta. Najwyraźniej Julka odziedziczyła tą przypadłość i też się nad tym zastanawia. Nawet dzisiaj oświadczyła zupełnie poważnie
- Wiesz, Mamo, że zwierza nie może urodzić człowiek, wiesz znaczy Mama
Odetchnęłam - Julka zalicza Mamę, Mamy, znaczy mnie do ludzi znaczy człowieków.
Gdy pyta, ja odpowiadam - wiadomo jest Mama wielbłąd i ma dzidzię wielbłąda - ale czy właśnie tak trzeba, czy to jest jedyny sposób na odpowiedź na pytanie (pomijam już fakt pszczółek, misiów i innych metod opowiadania skąd się coś wzięło):
- Skąd się biorą zwierzęta?
Ja już wiem że nie, a Wy mam nadzieję, że zaraz się dowiecie.
Jakiś czas temu, wstyd się przyznać bo było to dawno (w maju) w skrzynce na listy znalazłam kopertę z żółtą kartką a na niej widniało Mila - Wydawnictwo i Edukacja, szybko jeszcze przed drzwiami rozbebeszyłam kopertę i oczom moim ukazała się mała zielona książka - Skąd się biorą wilki? Zofii Baszczyńskiej
Nie ukrywam autorka jest mi obca, tematyka wilków także, choć kilka książek w których mają swój udział jest u Nas na półeczce z książkami.
Nie to było najfajniejsze, książka jak książka - no dobra, rzadko widuje zielone książki o wilkach - otwieram a mam odręczna dedykacja od Ilustratorki dla Julki - zresztą zobaczcie sami
Wiecie, chyba nawet łezka zakręciła mi się w oku - bo ta dedykacja była z serca nie z obowiązku bo dorwałam Panią na spotkaniu autorskim i poprosiłam o dedykację. Książka w jednej chwili urosła do rozmiarów skarbu, sztabki złota, czegoś co stało się niezmiernie dla mnie ważne. Był taki moment, że mimo że jest to książka dla Julki i nie pozwalałam Jej jej dotykać - bo zniszczy, bo poplami. Wiem durna Matka ze mnie.
Szybko Ania zagościła w Naszym życiu, a Julka wielokrotnie wybierała się z Nią w podróż w poszukiwaniu odpowiedzi skąd się biorą wilki i inne zwierzęta - lwy, tygrysy, żyrafy czy hipopotamy.
Wiedzieliście, że te ostatnie powstają prawdopodobnie z kamienia - zresztą tak właśnie wyglądają.
Skąd się biorą wilki i pięknie wydana, oprawa jest twarda, papier kredowy, a ilustracje bajkowe - lew powstający z traw sawanny nie jest żółty tylko kolorowy - smagany wiatrem, pluszowy tygrysek znaleziony w lesie ożywa gdy Ania zanosi go na gorące piaski plaży - bo tak tygrysy czują się zdecydowanie najlepiej.
Książka ukazuje świat dziecka, które pyta i nie do końca chce usłyszeć odpowiedź ogólnie przyjętą za tą która jest jedyna, prawdziwa. Jest to pozycja, która przenosi w świat fantazji dziecka - to jak Ono widzi świat, jak sobie wyobraża zwierzęta, jak jest postrzega.
Julka uwielbia tą książkę - TAK dałam Jej ją - leży u Niej przy łóżku. Ogląda ją, czyta swoim lalkom, zabiera ze sobą do przedszkola - bo warto podzielić się z innymi wiedzą skąd się biorą zwierzęta.
Czy Julka wie skąd się biorą wilki - hm... no właśnie jak myślicie?
Czyż ilustracje nie są piękne?
- Wiesz, Mamo, że zwierza nie może urodzić człowiek, wiesz znaczy Mama
Odetchnęłam - Julka zalicza Mamę, Mamy, znaczy mnie do ludzi znaczy człowieków.
Gdy pyta, ja odpowiadam - wiadomo jest Mama wielbłąd i ma dzidzię wielbłąda - ale czy właśnie tak trzeba, czy to jest jedyny sposób na odpowiedź na pytanie (pomijam już fakt pszczółek, misiów i innych metod opowiadania skąd się coś wzięło):
- Skąd się biorą zwierzęta?
Ja już wiem że nie, a Wy mam nadzieję, że zaraz się dowiecie.
Jakiś czas temu, wstyd się przyznać bo było to dawno (w maju) w skrzynce na listy znalazłam kopertę z żółtą kartką a na niej widniało Mila - Wydawnictwo i Edukacja, szybko jeszcze przed drzwiami rozbebeszyłam kopertę i oczom moim ukazała się mała zielona książka - Skąd się biorą wilki? Zofii Baszczyńskiej
Nie ukrywam autorka jest mi obca, tematyka wilków także, choć kilka książek w których mają swój udział jest u Nas na półeczce z książkami.
Nie to było najfajniejsze, książka jak książka - no dobra, rzadko widuje zielone książki o wilkach - otwieram a mam odręczna dedykacja od Ilustratorki dla Julki - zresztą zobaczcie sami
Wiecie, chyba nawet łezka zakręciła mi się w oku - bo ta dedykacja była z serca nie z obowiązku bo dorwałam Panią na spotkaniu autorskim i poprosiłam o dedykację. Książka w jednej chwili urosła do rozmiarów skarbu, sztabki złota, czegoś co stało się niezmiernie dla mnie ważne. Był taki moment, że mimo że jest to książka dla Julki i nie pozwalałam Jej jej dotykać - bo zniszczy, bo poplami. Wiem durna Matka ze mnie.
Szybko Ania zagościła w Naszym życiu, a Julka wielokrotnie wybierała się z Nią w podróż w poszukiwaniu odpowiedzi skąd się biorą wilki i inne zwierzęta - lwy, tygrysy, żyrafy czy hipopotamy.
Wiedzieliście, że te ostatnie powstają prawdopodobnie z kamienia - zresztą tak właśnie wyglądają.
Skąd się biorą wilki i pięknie wydana, oprawa jest twarda, papier kredowy, a ilustracje bajkowe - lew powstający z traw sawanny nie jest żółty tylko kolorowy - smagany wiatrem, pluszowy tygrysek znaleziony w lesie ożywa gdy Ania zanosi go na gorące piaski plaży - bo tak tygrysy czują się zdecydowanie najlepiej.
Książka ukazuje świat dziecka, które pyta i nie do końca chce usłyszeć odpowiedź ogólnie przyjętą za tą która jest jedyna, prawdziwa. Jest to pozycja, która przenosi w świat fantazji dziecka - to jak Ono widzi świat, jak sobie wyobraża zwierzęta, jak jest postrzega.
Julka uwielbia tą książkę - TAK dałam Jej ją - leży u Niej przy łóżku. Ogląda ją, czyta swoim lalkom, zabiera ze sobą do przedszkola - bo warto podzielić się z innymi wiedzą skąd się biorą zwierzęta.
Czy Julka wie skąd się biorą wilki - hm... no właśnie jak myślicie?
Czyż ilustracje nie są piękne?
Taka niespodzianka to jest coś :-)!
OdpowiedzUsuńto prawda - tym bardziej, że to PRAWDZIWA niespodzianka
Usuń