środa, 14 maja 2014

Ahnija Kwiat Róży

W 7 Bajek dookoła świata zaraz dobiegnie końca - zagościmy jeszcze tylko na dwóch kontynentach aby poznać bajki z nimi związane - dzisiaj zapraszam Was do Ameryki Północnej. 

Już w dzieciństwie uwielbiałam wszystko co z Indianami związane - kazałam sobie czytać o Winetu, a gdy na podwórku mogłam wybrać w co będziemy się bawić - zazwyczaj były to zabawy w INDIAN :)

Oczywiste było co wybiorę i czego będę szukać podczas przygotowań do Ameryki Północnej :) przygotowałyśmy z Julką barwne pióropusze, na środku salony zrobiłyśmy prowizoryczne ognisko i zaczęło się bajanie :)

Zapraszam - poznajcie Ahniję Kwiat Róży


W starej puszczy, z przedwiecznego głazu tryska zaczarowane źródło. Źródło to zna każdy czerwonoskóry Indianin ze szczepu Irokezów. Strzegą tego źródła dwa duchy.

Od świtania do południa nad źródłem czuwa duch Świeżego Modrzewia. W tych godzinach każdy, kto przyjdzie do źródła i napije się tryskającej, kryształowej wody jest uzdrowiony. Ogromna dobroć napełnia mu serce i radość zstępuje na jego oblicze.

Ale kiedy chyłkiem zakrada się ukośny cień popołudnia, nad źródłem pojawia się skrzydlaty duch Nietoperza. Mąci swym skórzanym skrzydłem kryształowe wody. Tryskający strumień zamienia się w brudną czarno-zieloną ciecz. Ktokolwiek – człowiek czy zwierzę – odważy się napić ze źródła niechybnie pada śmiertelną trucizną skażony.

Pewnego letniego poranka, Ahnija Kwiat Róży, najpiękniejsza ze wszystkich panien szczepu Irokezów, wzięła drewnianą miseczkę wiązową i poszła do źródła po wodę. Położyła miseczkę przy skałce, usiadła w cieniu drzew i zaczęła wić koszyczek z pachnących ziół i trawek. A kiedy tak wiła, to śpiewała sobie ulubioną piosenkę Irokezów o świetliku.  Piękna Ahnija Kwiat Róży czuła się tak szczęśliwa, że nie zauważyła, że zbliża się południowa pora i, że ukośny cień już kładzie się na przedwiecznym głazie.

Pochyliła się nad źródłem, by zaczerpnąć wody do miseczki wiązowej. Nagle odczuła, że coś trzyma miseczkę. Ahnija Kwiat Róży zamarła w bezruchu. W wodzie ujrzała twarz pięknego młodzieńca. Uśmiechał się do niej spod kryształowej wody. Piękny jego uśmiech zwabił ją i oczarował. Serce jej zaczęło mocniej bić a oczy jej zapadły w jego oczy.

Kiedy Ahnija Kwiat Róży tak patrzała w oczy młodzieńca cień południa przeszedł nad źródłem. Zamajaczało ciemne skrzydło Nietoperza, zmąciła się woda, tryskające źródło zamilkło. W jednej chwili piękna panna zobaczyła nad sobą ostre kły i wykrzywiony złośliwym grymasem pysk Nietoperza. Porwał ją drżącą w szpony i poniósł hen, wysoko, w kierunku puszczy bez kresu. Leciał tak szybko, że prześcignął nawet wiatr. Leciał długo, aż nagle obniżył lot i gwałtownie zaczął spadać ku ziemi. Kiedy był już bardzo nisko, omdlała panna wyśliznęła się i wpadła w odmęty wodospadu. Spieniona woda wyrzuciła ją na brzeg ale zanim Ahnija Kwiat Róży zdążyła się ocknąć, zły Nietoperz znowu ją porwał i zaciągnął pod ziemię, do ciemnej jaskini, oświetlanej raz po raz językami płomieni buchających z ogniska, wokół którego krążyły tańczące postacie. Poczuła pchnięcie skórzanego skrzydła i padła jak nieżywa.

Obudził ją plusk tryskającego źródła i słodki zapach rosnących przy nim ziół. Kiedy otworzyła oczy, spostrzegła, że u źródła nadszedł jasny świt a przy nim stał młody wojownik, odziany na polowanie. W ręku trzymał gałązkę modrzewiową a skronie jego przyozdabiały dwa pióra: jedno orle a drugie sowie.

A kiedy Ahnija Kwiat Róży spojrzała w oczy wojownika rozpoznała młodzieńca, którego oblicze widziała w kryształowej wodzie źródła. Wziął ją za rękę i przedstawił się jako Duch Modrzewia, który opiekuje się źródłem od rana do południa. Z orłem lata za dnia a z sową po nocy; orle pióro pozwala mu lecieć aż do słońca; a pióro sowy – krążyć bezpiecznie po puszczy nocą. Opowiedział, że widział, jak Duch Nietoperza krąży dokoła źródła i czeka, by ją porwać. On, Duch Modrzewia, chciał ją ostrzec i dlatego przychwycił jej miseczkę  wiązową ale na próżno bo południe już było nad źródłem i Duch Nietoperza ją schwycił. Poleciał więc za nimi i wkradł się do podziemnej jaskini. Kiedy Ahnija Kwiat Róży padła jak nieżywa chwycił ją w ramiona i uciekł z nią do kryształowego źródła. I tu właśnie ocucił ją leczniczą wodą, która tryska z przedwiecznego głazu.

Ahnija Kwiat Róży pięknie mu podziękowała i napełniwszy wiązową miseczkę źródlaną wodą, pospieszyła do chaty. Mijały dnie i zbliżała się jesień. Ahnija Kwiat Róży zaczęła więdnąć. Pewnego poranka nie wyszła z chaty po wodę do źródła. Ludzie zaczęli jej szukać. W chacie nie było nikogo. Słyszano tylko lekki szept, jakby poruszenie skrzydeł. A przy łożu panny ujrzano dwa pióra: orle i sowie.


Jak myślicie co stało się z piękną Indianką - zamieniła się w ducha i strzeże źródełka ostrzegając tych na których czai się duch nietoperza, a może to była cenna jaką musiała zapłacić za uratowanie życia. Nie dawało mi to spokoju - przeszukałam internet i nic - bajka na tym się kończy, ale przecież to nie może być koniec, a gdzie morał, gdzie przesłanie.
Gdy opowiedziałam bajkę Julce przy prowizorycznym ognisku, Mała powiedziała "Mamo, a może dokończymy bajkę, bo chyba ktoś o tym zapomniał" - to świetny pomysł pomyślałam.

....W chacie nie było nikogo. Słyszano tylko lekki szept, jakby poruszenie skrzydeł. A przy łożu panny ujrzano dwa pióra: orle i sowie. Mieszkańcy szukali pięknej Ahniji Kwiat Róży - przemierzali lasy i rozległe równiny (Mamo co to są równiny - opowiadaj bardziej zrozumiale. Przepraszam Kochanie), ale nigdzie nie było śladu dziewczyny. Raz na jakiś czas widzieli tylko orła pięknego i dumnego który im towarzyszył, nic więcej. 

Pewnego dnia jedna z młodych Indianek poszła do źródełka - usiadła i zapłakała. Nagle woda w źródełku zrobiła się jeszcze bardziej krystaliczna, a dookoła można było wyczuć zapach modrzewia i kwitnącej róży - dziewczyna wstała, przetarła oczy raz, drugi. Nad źródełkiem unosiły się dwa duchy - jeden był strażnikiem źródła, a drugim była piękna Ahnija Kwiat Róży - uśmiechała się. 
- Nie bój się - przemówiła - wiem, że szukaliście mnie, wiem także że tęsknicie za mną, ale proszę nie smućcie się więcej, bo jak widzisz nic mi nie jest. Troszczyliście się o mnie, teraz ja zaopiekuję się Wami, nie pozwolę aby stała Wam się jakaś krzywda. 
Będę Wam się pokazywać raz do roku - w dniu w którym zostałam porwana przez Ducha Nietoperza i w dniu w którym zostałam uratowana i narodziłam się na nowo. Tylko w tym dniu woda w źródełku będzie miała cudowną moc - nie tylko będzie uzdrawiać, ale także będzie przypominać Wam o mnie i o tym - że nie zawsze poświęcenie jest czymś co sprawia, że tracimy - ale jest tym co daje.

Julce pozostało dodać i żyli długo i szczęśliwie, a skoro byli duchami to bardzo długo i bardzo szczęśliwie :)
KONIEC 

* indiańska bajka została znaleziona w internecie TU

3 komentarze:

  1. piękna baśń!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna opowieść jutro sprzedam chłopakom moim bo oni lubią zakończenia bardzo szczęśliwe

    OdpowiedzUsuń