sobota, 14 września 2013

zawstydzono mnie

Ja to mam szczęście :) w prawdzie nie do kuponów lotka (bo tam wiecznie pustki), nie znajduję też pieniędzy na ulicy, a ponoć one tam leżą trzeba się tylko schylić - mam szczęście do wyjątkowo wylewnych pasażerów komunikacji miejskiej. Pisałam o tym [TUTAJ] i na jakiś czas był spokój, to pewnie zasługa sezonu ogórkowego.


Spokój trwał, spokojnie wracałam do domu - aż do teraz - jakoś tak się dzieje, że nie mogę w czeluściach swojego własnego domu, czasem także własnej torebki znaleźć swojej empetruchy, słuchawki do telefonu gdzieś są, w bliżej nie określonym miejscu. Także pozostaje mi zagłuszanie wynurzeń pasażerów usilnie śpiewając w myślach lalalalalalaallalal - niestety dzisiaj i to nie pomogło.

Mój "oprawca" to na oko 30 letnia kobieta, ładna, zadbana z telefonem przy uchu. Mogę się tylko domyślać, że Jej rozmówczyni była wtajemniczona w temat, a w zasadzie może i nie - my pasażerowie nie byliśmy, a Pani to jakoś nie przeszkadzało.

Podczas 35 minutowej jazdy z pracy do domu chcąc nie chcąc dowiedziałam się o tym, że Pani i Jej mąż starają się o dziecko - spoko, gratuluję, trzymam mocno kciuki - na tym jednak nie koniec. Usłyszałam, nie tylko ja, ale cale grono równie zawstydzonych jak ja, że wspomniana przyszła Matka najpierw myślałam, że ze sprzętem Jej wybrańca jest coś nie tak - bo przecież życiowe jest aby sprzęt nawalał, źle strzelał lub wręcz walił ślepakami - i po co było tyle próbować?, po co leżeć 30 minut z nogami do góry - żeby te niesprawne zapewne kulawe plemniki znalazły się tam gdzie znaleźć się powinny.

W końcu Kobieta z Mężem zaciągniętym na siłę trafiła do specjalisty - który na szczęście męża orzekł, że sprzęt działa (bo Pani już poszukiwała kogoś podobnego z wyglądu, aby mąż się nigdy nie dowiedział, że to nie jego), była seria badań i jest diagnoza - niedrożność jajników - tak wiem, co napisałam, ale muszę w tym miejscu Wam powiedzieć - że pisownia jest oryginalna. 
W tym momencie akcja się zagęszcza, bo jakaś Pani siedząca obok nie wytrzymuje i mówi "chyba niedrożność jajowodów" - ja gdybym zdała sobie sprawę, że cały autobus właśnie usłyszał o niesprawnym sprzęcie, trzymaniu nóg do góry i częstości powtórzeń spaliłabym się ze wstydu i szybko uciekła na najbliższym przystanku - a Pani, nie - jest twarda podziękowała siedzącej bok Kobiecie i dalej nawija do słuchawki - "no tak jajowodów, gdzie ja mam głowę - jakaś Babeczka mi tu podpowiada - wiesz, pewnie też miała taki problem - to podobno teraz powszechne" - Kobieta nie wytrzymała - delikatnie acz dosadnie powiedziała, że nie życzy sobie wysłuchiwania o przyrodzeniu obcego Jej mężczyzny, o pozycjach w jakich uprawiają seks i ile minut trzyma nogi do góry aby wadliwe plemniki dotarły do jajeczka - ale i tak nie dotrą bo jego właścicielka jest za głupia aby pamiętać co ma niedrożnego - i Pani ma poczucie, że nie o jajowody tu chodzi, a o mózg.

Ku mojemu zaskoczeniu nie było bijatyki, strzelania się po twarzach, szarpaniny i rwania włosów - Pani do swojej rozmówczyni po drugiej stronie słuchawki powiedziała - wiesz, społeczeństwo jest coraz głupsze - Babka twierdzi, że nie mogę zajść w ciąże przez mózg - a co Ona medycynę skończyła, żeby w autobusie diagnozy stawiać!

Pozwolę sobie nie komentować tego, ale Wy się nie krępujcie.

12 komentarzy:

  1. hehehe, ale sie uśmiałam...:)
    pozostawiam bez komentarza;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłabyś powieść napisać pt. ""Jeżdżąc komunikacją publiczną..." ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. muszę to przemyśleć - tym bardziej, że gotowy materiał w formie słuchanej już jest :)

      Usuń
  3. pozdrowienia dla pasażerów , ubaw po pachy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No padłam. Nie śmiem spytać jaki kolor włosów miała owa Pani gadająca bo by było bardzo niegrzeczne w stosunku do pań o włosach koloru blond :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tym wypadku kolor włosów nie ma znaczenia, ale faktycznie była rozjaśnianą blondynką

      Usuń
  5. no świetne!!! Dawno się tak nie uśmiałam... i brawo dla pani, za odwagę. Ja bym chyba cichutko wysłuchała do końca ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne! I brawa dla pani za odwagę... ja bym pewnie cichutko wysłuchała do końca :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja takie historie uwielbiam, są wspaniałą inspiracją na blogowe posty i opowieści wieczorową porą :-). Ludzie zawsze będą mnie zadziwiać :-)

    OdpowiedzUsuń