poniedziałek, 3 grudnia 2012

dobre rady?

Pamiętam, że gdy tylko Niunia się urodziła na mojej drodze pojawili się ludzie "życzliwi", którzy postanowili udzielić świeżutkiej Mamie kilku cennych rad. Nie powiem - z niektórych - tych cennych skorzystałam, ale niektóre do dzisiaj przyprawiają mnie o "trzepotanie pępka".

"Pamiętaj nie noś, nie kołysz" - powód bo się przyzwyczai i nie będziesz mogła nic zrobić. Wiecie co - ja uwielbiałam trzymać moją mała kruszynkę w ramionach, uwielbiałam Ją tulić - zresztą kocham to do dnia dzisiejszego. Nosiłam, kołysałam, tuliłam - i ku zaskoczeniu zgromadzonych miałam czas ugotować obiad, wykąpać się, powiem więcej miałam czas wyskoczyć do fryzjera, czy kosmetyczki - miałam czas tuląc, kołysząc i nosząc zadbać o siebie. Więc o ile macie taką potrzebę, a gorąco wierzę, że tak właśnie jest noście, kołyszcie i tulcie.

Zacznij od warzyw, bo jak Mała zasmakuje w słodkich owocach to warzyw nie będzie chciała - z ręką na sercu zastosowałam się do tej rady - pamiętam pierwszy uparowany ziemniaczek i marcheweczkę - pamiętam także jak Niunia zrobiła ble - tym oto ziemniaczkiem i marcheweczką - po kilkudziesięciu próbach - poszłam po rozum do głowy, posłuchałam serca, intuicji czy co tam było akurat i dałam Niuni jabłko, potem był banan, gruszka.
I wiecie co - warzywa są dodatkiem, niestety koniecznym bo Mała do dzisiaj robi ble na widok marchewki za to jak widzi ziemniaczka to krzyczy mniam mniam.

Trzecia - nie zabieraj do szpitala ładnych rzeczy  - czemu, - bo to nie rewia mody, a dla dziecka upaprzą Ci wszystko w piochtaninie. W pierwszej chwili pamiętam, że "położyłam uszy po sobie" i grzecznie przytakiwałam, ale za chwil kilka obudziła się we mnie prawdziwa ja - dlaczego mama wyglądać jak kopciuch, bo co bo mam urodzić, a moje nowonarodzone dziecko mam ubierać w stare, zniszczone ubranka. - O nie co to to nie.

Fakt rodziłam w szpitalnej koszuli - bo rodziłam za wcześnie i nie byłam nawet spakowana, a gdy odeszły mi wody to nie było czasu na pakowanie - i nie żałuje, zaraz po super szybkim porodzie wykapałam się i przebrałam w czyściutką, pachnącą koszulkę, a tą szpitalną polożna od razu zapakowała do śmieci.

Fakt - upaprali mi śliczne, cudowne maleńkie ubranka fioletowym paskudztwem - upaprali tym także sliczny kocyk i ręczniczki - ale cóż wszystko można wyprać - tak też zrobiłam i nadal mogłam się cieszyc tymi małymi, ślicznymi - pieczołowicie wybieranymi na tą okazję ubrankami.

Jaki z tego wniosek - Mamy - słuchajcie rady, ale dzilcie je zawsze przez dwa i bierzcie z nich to co podpowiada wam Intuicja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz