poniedziałek, 25 marca 2013

o poranku

parę lat temu - no dobra nie oszukujmy się, to parę powinno mieć dwie cyfry. moje poranki wyglądały tak samo - szybka kawa i na zajęcia. Studiując na dwóch kierunkach w tym samym czasie i zupełnie innej tematyce, poranki były w biegu. Nie miałam czasu na delektowanie się ukochaną kawą - piłam gorącą, czarną, słodką - szybko, w pośpiechu - jednocześnie uskuteczniając prysznic, ubieranie się, malowanie.

nic się nie zmieniło, kiedy zaczęłam pracować - nie żebym pracowała na dwóch etatach, ale szkoda mi było czasu - żyłam szybko? - tak, "odbębniałam" to co konieczne, aby po pracy móc skupić się na pasjach.

teraz, hm... Nasze poranki - mimo, że często w biegu, zatrzymujemy się na chwilkę, w okolicach ekspresu do kawy - bo oboje kochamy kawę - ja, czarną i gorzką, a Pan Mąż - czarną, mocną i słodką - uzupełniamy się - mam poczucie, że Niunia też uwielbia zapach kawy - zdarza się czasem, że to my wstajemy wcześniej - nie budzi nas dziecko, ale potrzeba delektowania się kawą - i wtedy ku naszemu zaskoczeniu - gdy w domu unosi się aromat kawy - wstaje Niunia - wabiona zapachem.

dzisiaj, mimo biegu, wszechobecnego pędu - zatrzymuję się na ułamek sekundy aby delektować się kawą - czasem jednak delektuję się tylko jej obrazem pijąc ją w biegu.

Dla tych wszystkich, dla których kawa to coś więcej niż tylko czarny napój.

1 komentarz:

  1. ohh... to dla mnie i o mnie bo ja kawosz nad kawosze ;-)))
    i też ostatnio o kawie pisałam... ;-)))

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń