sobota, 16 marca 2013

lubię, nie lubię

lubię, nie lubię - nie chodzi mi oczywiście o dawanie czy otrzymywanie "lajków" na jednym z popularnych portali społecznościowych. Nie popadłam jeszcze w paranoje oczekiwania na lajka pod swoim postem o treści "królestwo za kawę".
Mój  wywód nie miał być o tym, ale skoro już moje palce wystukały na klawiaturze określone treści to pójdę dalej - nie rozumiem, autentycznie nie jestem w stanie pojąć zjawiska - jakim jest umieszczanie posta na tablicy, osi czasu, czy jak to się teraz nazywa, a potem bach "lubię to" - sama dla siebie. A muszę Wam powiedzieć, że takie zjawisko występuję często - nie wiem czy to ma być formą owczego pędu - ja polubiłam to inni też polubią, jedne z wszystkich, wszyscy za jednego. Muszę to jeszcze zgłębić.

Dzisiaj miło być o czymś innym, ale jakby zachowanym w konwencji lubię, nie lubię.





Jest masę rzeczy których nie lubię, których nie lubi Niunia, aż w końcu których nie lubi Pan Mąż – ale teraz, dzisiaj skupię się na tym czego Ja nie lubię.
Dla przykładu:
-nie lubię kiedy jest zimno,
- nie lubię głupoty – nie to nie prawda, ja nie, nie lubię głupoty – ja głupoty nie zniese  - jak mówi moja koleżanka,
- nie lubię kiedy Niunia płacze,
- nie lubię nie mieć czasu na ważne dla mnie rzeczy ( w prawdzie robię wszystko aby ten czas wygospodarować, nie zawsze jednak zależy to tylko ode mnie)

Tego wszystkiego nie lubię, ale potrafię z tym żyć – nie jest mi z tym komfortowo, ale cóż… 

Najbardziej jednak nie lubię być sama – nie chodzi tu o bycie samej w sensie związków, ale teraz kiedy jest z nami Niunia – nie lubię, nie cierpię zostawać sama - i nie chodzi mi tutaj o fakt, że musi mi ktoś towarzyszyć w tym samym pokoju, czy łazience.

Panu Mężu zdarza się raz na jakiś czas delegacja, służbowy wyjazd – nie mam nic przeciwko – nie jestem typem zaborczej żony, co to tylko facetowi pozwala w domu przebywać, ani kolegów, meczów – nie wręcz przeciwnie. Ale kiedy wyjeżdża, kiedy zostajemy same na kilka dni, kilka nocy – jest źle, pusto – mimo telefonów wykonywanych co chwila, nie lubimy tego – nie lubi tego cała Nasza trójka – mogłabym zaryzykować, że w niektórych sytuacjach nawet Nasza czwórka (Stefan nie lubi dla przykłady kiedy to ja wyjeżdżam służbowo na kilka dni – kiedy wracam mam obowiązkowy punkt dnia – mizianie kota)

Nie lubię tych chwil, kiedy nastaje wieczór, Niunia już smacznie śpi, w całym domu panuje przeraźliwa cisza – a my w dwóch różnych częściach kraju. Nie lubię zasypiać w pustym łóżku – nie lubię rano po przebudzeniu sama pić kawy :(
Na szczęście delegacje nie trwają długo – bo bardzo tego nie lubię.

Na przeciwległym biegunie - jest to co lubię - jest tego zdecydowanie więcej - lubię, nie ja uwielbiam:
- czas spędzony z Niunią - takie nasze sam na sam
- chwilę kiedy rano mówi Kocham Cię Mamusiu
- kiedy stara się mnie obudzić w sobotni poranek zimnymi stópkami :)
- długo by pisać - co uwielbiam - uwielbiam Naszą córkę, każdym milimetrem swojego ciała, jestestwa - całą sobą.





1 komentarz:

  1. ;-)))

    lubię!!

    ;-)))

    a facebookowa mania... dla mnie też jest niezrozumiała ;-)))

    OdpowiedzUsuń