środa, 22 sierpnia 2012

Madagaskar


Dosłownie i w przenośni to był Madagaskar – w niedziele wybraliśmy się całą rodziną do kina. Była to nasza pierwsza wyprawa w takim gronie – uważaliśmy, że Mała Księżniczka jest za mała aby wysiedzieć na bajce godzinę. 

Czy się myliliśmy? – i tak i nie. 

W niedziele niesieni poczuciem, że nadszedł już ten czas aby Mała Księżniczka poznała co to kino – zakupiliśmy bilety – ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że Mała nie potrzebuje biletu – jest jeszcze za mała na bilet – tutaj pierwsza lampka powinna się zapalić – nie zapaliła się.
W drodze do Sali kinowej zgarnęłam poduszkę dla dziecka, która sprawi, że krasnalowi jest wygodniej, ale przede wszystkim krasnal widzi co się dzieje na ekranie.

Zajęliśmy miejsca :) - pierwszy sukces – Mała Księżniczka na swoim foteli – bez poduszki – poduszka nie przypadła jej do gustu  - oczekiwanie, reklamy – Mała zaczyna się nudzić.
W końcu dała się namówić na zajęcie kolan jednego z rodziców – Madagaskar się zaczął – spokojnie na razie tylko film :)

Drugi sukces – Mała Księżniczka wytrzymała na kolanach 30 minut, a potem poszła…. – druga lampka – najpierw nieśmiało chodziła po schodach, między siedzeniami, aż znalazła kompankę do biegania po Sali. Biegając bawiła się lepiej niż na filmie – no cóż

Wnioski:
- Kino tak, ale chwilowo maksymalnie 30 minut, potem zaczyna się bieganie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz