czwartek, 2 marca 2017

Atlas marzeń

Jedno z moich wspomnień z dzieciństwa dotyczących nauki to atlas geograficzny w bordowej płóciennej okładce - nic specjalnego, kolory raczej szare niż kolorowe, informacje poza mapą, to liczba ludności, stolice, powierzchnia, najdłuższa rzeka.



Po cichu miałam nadzieję, że dostanę atlas z prawdziwego zdarzenia, duże przestronne mapy, nasycone kolory - nic takiego się nie stało. Do dzisiaj :)

Nie jest to w prawdzie atlas geograficzny - ale, co tu dużo mówić - ten mój stary nie umywa się do tego, który zagościł u Nas w domu i już podbił moje i Julki serce.

Atlas Miast, Georgia Cherry, Martin Haake to pozycja wyjątkowa i od dziś obowiązkowa - jakbym mogła włączyłabym go do podręczników szkolnych. 

To w jaki sposób autorzy przedstawili 30 miast świata, w jaki sposób zaciekawili dorosłą kobietę, która w wielu z tych zaprezentowanych na kartach książki była, widziała i dotykała, a mimo wszystko przeglądała, śledziła i próbowała znaleźć ukryte kawałki - cóż, jest samo w sobie wyjątkowe. 

Skoro moje serce skradli to z Julką - no właśnie poszło im jeszcze łatwiej - nie dość, że z wypiekami na twarzy przegląda Atlas, to jeszcze ma już plany podróżowania - bo co innego zobaczyć w książce, dowiedzieć się co warto zobaczyć, zwiedzić i gdzie się udać - a być tam i móc oglądać na własne oczy. Wiem już, że Atlas jedzie z Nami.



DANE TECHNICZNE
Tytuł: Atlas Miast
Tekst: Georgia Cherry
Ilustracje: Martin Haake
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Każe z 30 miast jest zaprezentowane czytelnikowi na dwóch kartach, gdzie znajdziemy w ramach najważniejsze informacje o danym mieście - nazwa, kraj, język, populacja oraz co z czego dane miasto jest znane. 
Gdy przejdziemy przez to co wiedzieć powinniśmy, czas na zwiedzanie, oglądanie i poszukiwanie - każde miasto w przepiękny ilustrowany sposób zachęca i kusi do odwiedzenia najciekawszych miejsc, zatrzymania się przy pomniku, zrobienia selfi z syrenką. Ilustracje są podpisane - także mali czytelni nie muszą się długo zastanawiać dlaczego akurat tam powinni się udać.

Autorzy pomyśleli także o małym dreszczyku emocji - otóż przygotowali poszukiwania elementów z których dane miasto lub państwo są znane na świecie i tak w Buenos Aires będziemy szukać Lam, a w Warszawie Wiewiórek :) 

To nie tylko nauka, ale przede wszystkim świetna zabawa z nauką w tle. To pozycja, która doskonale oddaje moją filozofię życiową - NAUKA PRZEZ ZABAWĘ.







4 komentarze:

  1. Nauka przez zabawę jest najlepsza! Bardzo podoba mi się pomysl na tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. to za mało powiedziane - bo jest Cudowny, Julka już zaplanowała kilka podróży. I ciągle pyta o te miasta, co gdzie jak. Taka nauka mimochodem

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać, kiedy trafi do naszej biblioteczki:)

    OdpowiedzUsuń