niedziela, 10 stycznia 2016

planu brak

Jestem starsza o rok, być może jestem nawet mądrzejsza o wszystkie doświadczenia roku 2015, a może wręcz przeciwnie. Może przestałam rozumieć świat, ludzi i to co się dzieje dookoła mnie. Z kolejnym rokiem przybyło mi siwych włosów, kilogramów i zmarszczek - niektóre pojawiły się od śmiechu inne od trosk.


Nie będę pisać jaki był 2015, nie podzielę się także z Wami postanowieniami, czy celami na 2016. Nie określiłam ich, nie spisałam na kartce i nie przyczepiłam do lodówki - aby mieć na nie oko albo żeby to one miały je na mnie. To jedna z tych rzeczy, których nie rozumiem - nie ogarniam, tworzenia postanowień, które i tak spełzną na niczym - bo przecież samo spisanie kilku punktów na kartce nie sprawi, że schudnę, że zmienię rozmiar z 36 na inny, nie zacznę malować i denerwować się w stresujących sytuacjach. Krem przeciwzmarszczkowy i tak ma głęboko w poważaniu, czy postanowiłam że zmarszczki na czole wypełnią się i wygładzą. 

Także - nie oszukujmy się w ilu przypadkach dotrzymujecie wcześniej spisanych postanowień? Na ile wystarcza wam pary, jak długo chodzicie na siłownie, areobik, czy wychodzicie w mróz pobiegać. Jak stwierdzenie "będę bardziej cierpliwa" sprawi, że taka będę - przecież nie zawsze to ode mnie zależy - jak mam być cierpliwa, kiedy stoję trzydzieści minut na mrozie i czekam na autobus, który miał być jakieś dwadzieścia minut temu. Moje postanowienie ... cóż poszło w piach.

To, że pierwszego stycznia szumnie powiem - zadbam o siebie, będę codziennie biegać, zacznę żyć aktywnie - nie sprawi, że dziesięć dni później gdy na termometrze jest -15 założę buty do biegania i uśmiechem na ustach i soplem pod nosem będę biegła. Nie zrobię tego - także po co mam się okłamywać.

Żeby poczuć się lepiej, żeby pokazać jaka jestem na czasie albo jaka mogę być fajna - na jak długo takie poczucie fajności mi wystarczy - do ponownego strzyknięcia kolana, stanięcia na wadze, czy próbie zmieszczenia własnego tyłka z delikatnie przyciasne spodnie.

Od lat stosuję się do jednej życiowej prawdy - nie OKŁAMUJ siebie! Nie tworzę postanowień, nie układam celi, nie ustawiam priorytetów - a jeżeli już to robię, to na pewno nie jest to pierwszy stycznia. 

Powiem więcej w tym roku, mimo długich poszukiwań, nie kupiłam nawet kalendarza - także nawet jakbym w chwili niepoczytalności chciała okłamać siebie - to nie mam gdzie tego spisać. 

Pisząc - zadałam sobie pytanie - jaki będzie ten 2016 rok. Kurcze będzie fajny, prawdziwy, rodzinny - będzie rokiem, który spędzę z rodziną, przyjaciółmi - na których zawsze mogę liczyć, do których mogę zadzwonić w środku nocy i wygadać się gdy tego potrzebuję. Będzie pozbawiony wielkich, górnolotnych planów - typu, zarobię PIERWSZY milion (zarobię, ale może jeszcze nie teraz, może nie dziś, nie jutro, może za rok, ale zrobię to bez ciśnienia, celów na lodówce).

To będzie rok, w którym będą pierwsze razy, drugie i trzecie - to będzie DOBRY, wspaniały rok - bo nie będę się oszukiwać, będę stawiać czoła przeciwnością, będę szczęśliwa (to kontynuacja ostatnich lat, nie zamierzam tego zmieniać :)).

A Wy tworzycie postanowienia, cele i plany? Spisujecie je w kalendarzu, na lodówce, czy macie to w nosie? Napiszcie chętnie poczytam :)

4 komentarze:

  1. Na plany i postanowienia tak samo jak 1 stycznia dobry jest każdy inny dzień. Postanowień nie mam choć mam plan żeby kilka kg zrzucić. Nie jest to jednak w żaden sposób związane z noworocznymi postanowieniami :) A kalendarz mam, inaczej o wielu rzeczach zwyczajnie bym zapomniała w natłoku obowiązków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I takiego wspaniałego roku Ci życzę z całego serca. Ja robię plany i postanowienia, spisuję je i jestem dumna z tego, że w dużej mierze je realizuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu w takim razie zyczę Ci samych "skreslonych planów" tych, które udało się zrealizować

      Usuń
  3. Nigdy jeszcze nie miałam noworocznych postanowień. Chętka na podsumowania i planowanie zmian bierze mnie czasem w sierpniu (urodziny), ale raczej są to przemyślenia niż postanowienia. Nie umiem planować, nie lubię, wolę jak mnie życie zaskoczy, a jeszcze lepiej jak zaskoczę sama siebie.

    OdpowiedzUsuń