środa, 18 marca 2015

jak z rodziną, to tam ...

Podróżowanie to jedno, podróżowanie z rodziną to drugie, ale podróżowanie do miejsc, pięknych, ciepłych, takich z rodzinną atmosferą to już zupełnie inna bajka. Gdy planuję jakiś wyjazd staram się dobierać miejsca w których nocujemy, jemy i spędzamy czas - tak, abyśmy czuli się dobrze - ja, Małż i Julka. 



Gdy planuję wyjazd, mam na wszystko wpływ - gdy zgłaszam się na blogowe spotkanie - ten wpływ jest tylko pozorny. Jasne, ktoś mógłby powiedzieć, że nikt mnie nie zmusza, nikt mi nie kazał, widziały gały co brały ... to wszystko prawda. Ale gdy zgłaszam się na spotkanie, kiedy jeszcze nie wiadomo gdzie ono się odbędzie ....

Przyjeżdżam na miejsce, wysiadam z samochodu, głęboko oddycham, rozglądam się i czuję się tak jakby  ORGANIZATOR siedział mi z tyłu głowy, jakby znał, wiedział co lubię, gdzie wypoczywam i czego oczekuję od miejsc w do których trafiam. 
To, ten moment kiedy już wiem, że będzie cudownie, wspaniale i nie tylko dlatego, że będą tam cudowni ludzie z którymi lubię przebywać i Ci, których dopiero poznam. Wiem to, bo sama bym lepiej nie wybrała miejsca - w którym RODZINA czuje się na swoim miejscu. 
Gdzie nikt nie patrzy na mnie spod byka, bo moje dziecko kręci się przy stole, bo zadaje miliony pytań, bo podczas śniadania milion razy podchodzi do stołu i nakłada sobie jedno jajko, lub jeden plasterek wędliny, bo głośno się śmieje ... nikt na mnie nie patrzy dziwnie bo mam dziecko, które jest żywe, jest obecne.

Takim miejscem jest niewątpliwie Pałac i Folwark Galiny - to 250 hektarów łąk, pastwisk i lasów wśród których położony jest Majątek Galiny na który składają się, Pałaca, Folwark oraz reszta zabudowań, które umilają czas gościom. Ale to nie tylko budynki to przede wszystkim ludzie - uśmiechnięci, życzliwi, profesjonalni - tacy, do których się wraca, których się lubi, którym się ufa. 

Z przykrością muszę przyznać, że pewnie nie odkryłam bym tego miejsca gdyby nie Klaudyna  - sprawczyni całego zamieszania, czyli Pomysłodawczyni i Organizatorka #BlogiWeekend, na który zgłosiłam się w ciemno i miałam kilogramy szczęścia, że znalazłam się na liście :) To właśnie Ona z pomocą swojej drugiej (brzydszej połowy - sorry Tomek, ale solidarność jajników musi być) porwała się z motyką na słońce i gdy #BlogiWeekend dobiegły końca nie odnalazła żadnego oparzenia na ciele. DAŁA RADĘ - sprawiła, że trzynaście rodzin spędziło ze sobą czas, poznało się, śmiało, a czasem z tego śmiechu i płakało, plotkowało i obżerało się pizzą.

Zadbała o Nas BLOGERKI, o nasze dzieci i przede wszystkim o Naszych mężów i partnerów - bo nie sztuką zaprosić ludzi, sztuką jest sprawić aby się dobrze czuli, aby znaleźli coś dla siebie. Sztuką jest zaplanować wszystko tak, aby nie zanudzić uczestników, ale także aby nie poczuli się osaczeni przez ogrom atrakcji. Sztuką na miarę ZŁOTEGO medalu jest znalezienie miejsca przyjaznego Rodzinie, ale nie jednej tylko trzynastu rodzinom z dziećmi, które krzyczą, piszczą, śmieją się i płaczą.

Dla mnie #BlogiWeekend był oddechem, odrobiną wytchnienia, czasem rozmów, plotek, a czasem i narzekań - był szansą na poznanie nowych ludzi i utwardzenie znajomości i przyjaźni. Dla Julki był czasem nieustającej zabawy - od rana do nocy, jak nie u Państwa Rolnik w pokoju, to w sali zabaw, która jest świetnie wyposażona i znajduje się tuż koło jadalni czyli pozwala pijącym kawę rodzicom relaksować się i mieć baczenia nie poczynania latorośli. I chyba najważniejsze - dla Małża był czasem, w którym nie został OPIEKUNKĄ do dziecka, bo Matka Blogerka była na warsztacie, bo uczyła się szyć, bo słuchała o social media, bo oddawała się plotkom - tylko czasem, w którym zadbano i o NIEGO - dla Panów Nasi ORGANIZATORZY przewidzieli prawdziwie męskie atrakcje - paintball oraz zawody w strzelaniu z łuku (jeszcze chwila i Panowie przytargaliby z lasu jakie zwierza).

Była zabawa - przy ognisku integracyjnym z kiełbaską, chlebem galińskim, smalce i ogóreczkami, czy podczas przejażdżki po okolicy, było pysznie - śniadania - istna poezja smaków. Było pouczająco - poza uszyciem własnoręcznie torby na zakupy, tudzież zabawki dowiedziałam się wiele o wypromowaniu bloga, o możliwościach jakie mam i z jakich mogę skorzystać. Było kulturalnie - w prawdzie wieczór filmowy zamieniliśmy na wieczorne rozmowy, a wieczór planszówek na pogaduchy przy chipsach.

Klaudyna, Tomek - DZIĘKUJĘ, za fajny weekend, za miejsce, atmosferę i efekt WOW

W takim gronie spędziliśmy czas w Pałacu i Folwarku Galiny

to MY - uczestnicy BlogiWeekend 
 ognisko integracyjne - i Julki pierwsza kiełbaska upieczona własnoręcznie na patyku nad ogniskiem, a raczej w ognisku (błąd nowicjusza)
 babeczki - produkcja własna - mam nadzieję, że smakowały 
 śniadanie Bogów :)

 herbatka, słonecznik (Andrzej dziękuję raz jeszcze)


 takie drzewo pozostało po Nas w Pałacu - odciski wszystkich uczestników - każda rodzina miała swoją gałąź

 maszyna - na której uszyłam torbę

 galiński chleb - PYCHA




* zdjęcia pochodzą od Uli (grupowe), kilka od Ilony (nie będę wymieniać - Ilona, wiesz które są Twoje) reszta jest moja :)  

Pałac i Folwark Galiny to miejsce do którego Nasza Rodzina wróci, a jeżeli szukacie miejsc gdzie będziecie czuli się jak w domu - to musicie koniecznie tam wpaść. Tylko ostrzegam to WCIĄGA.

Spotkanie uświetnili
Simpapa /  Łasica / Womar /

11 komentarzy:

  1. Ale cudne miejsce. Zazdroszczę takiego weekendu to w takim towarzystwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsce polecam szczerze i z czystym sumieniem - jest magiczne. Obsluga i standard na najwyzszym poziomie.

      Usuń
  2. spędzenie z Wami weekendu było przyjemnością - jak zwykle!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie opisane ;) Twoja córa super, taka energiczna i uśmiechnięta! Nie wiedziałam, że muffinki były Twoje - pychotka, zjadłam dwie :) Miło było Was poznać, do zobaczenia mam nadzieję wkrótce!
    Pozdrawiają Natasza i Rafał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muffinki to moje popisowe ciasto. Inne zazwyczaj mi nie wychodzą. Mi rowniez bylo milo Was poznac

      Usuń
  4. Super, że tak fajnie spędziliście czas. Oby jak najwięcej takich pozytywnych spotkań :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu strasznie żałuję, że Was zabrakło - mam nadzieję, że uda Nam się jeszcze rodzinnie spędzić niejeden weekend :)

      Usuń
  5. Bardzo się cieszę, że mogłam Was poznać! A Twoje muffinki były pyszne! :D Mam nadzieję, że do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń