sobota, 10 września 2016

wyrywanie - nie dziękuję

Czasem niewiele trzeba aby zacząć dzień z dobrym nastawieniem, niewiele również trzeba aby ten dzień zacząć w kiepskim humorze. A gdy każdego dnia słyszysz o poranku „ała”, „ciągniesz mnie:, „to mnie boli” – to cóż, poranek jest do bani – i mój i Julki.



Długie, gęste i grube włosy to wyzwanie – samo mycie, czesanie nie należy do najłatwiejszych, a w sytuacji gdy włosy dodatkowo się plączą to istny dramat. 
Nie pamiętam kiedy Julka wyszła z domu z rozpuszczonymi włosami – dlaczego, bo rozczesanie ich później graniczy z cudem. Standardowo czesana jest w różne odmiany warkoczy – grunt aby włosy były gładko zebrane i związane tak, aby najmniejsza ich ilość pozostawała na wolności. Ale i to nie gwarantuje, że rano nie ma znanego scenariusza.

Próbowałam już chyba wszystkiego – odżywki ułatwiające rozczesywanie, specjalne delikatne szampony, mgiełki do włosów, szczotki, rozczesywanie przed umyciem i po, na mokro, na sucho. Totalnie wszystkiego – no, nie okłamałam Cię – nie próbowałam ich obciąć na krótko. Dlaczego? Bo Julka tego nie chce – chce mieć długie włosy. A ja nie zamierzam robić tego wbrew Jej woli.

Czytałam, pytałam szukałam RATUNKU – gdzieś na blogu, jednym, drugim, dziesiątym zobaczyłam wpis dotyczący NOWEJ szczotki – co to ułatwia rozczesywanie, nie ciągnie, nie plącze i ogólnie jest the best.
Nie kupiłam jej – już raz tak zrobiłam, wtedy pisali jest wow, super, lepszej w życiu nie miałam. Uwierzyłam, kupiłam i co? I dupa zimna – ok, rozczesuje, ale nie robi tego bezboleśnie, ciągnie i mam wrażenie za każdym razem gdy jej używałam, że robi z włosów siano i nie rozczesuje całości – może jakby Julka miała włosów mniej, może gdyby były cienkie, lub mniej gęste – a tak, no nie u Nas się nie sprawdziła. 
Głównym problemem dla mnie był wygląd samej szczotki – ot, co brakowało mi rączki, rozczesywałam, a potem i tak musiałam wziąć drugą aby ładnie zebrać wszystko co Julka na głowie „nosi”.

Byłam ostrożna, bo już raz się nacięłam i kasę wydałam – a mała kwota, jak na szczotkę to nie była. Wszystko zmieniło się, gdy wspomnianą „nową szczotkę” zobaczyłam, dotknęłam i dostałam – tak, dostałam, nie zapłaciłam za nią oni złotówki – co nie znaczy, że teraz Ci naściemniam abyś kupiła.

Będąc na SeeBloggers Julka otrzymała szczotkę przeznaczoną do włosów grubych i ku memu zaskoczeniu – nie było krzyków, pisków, kręcenia się – szczotka wchodziła jak w masło, a Julka nawet nie zauważyła kiedy włosy były rozczesane, wyczesane.

Nie przekonałam Cię – nie miałam takiego zamiaru, ale muszę Ci powiedzieć że teraz Julka biega na zewnątrz z burzą rozpuszczonych włosów – mnie już nie przeraża rozczesanie ich. 
Po umyciu głowy nie muszę rozczesywać Jej włosów, robię to rano, na pięć minut przed wyjściem do szkoły – a i nie muszę zmieniać szczotki gdy chcę zebrać gładko włosy – ta ma rączkę :) co jak widzisz w moim przypadku ma olbrzymie znaczenia.
Dodatkowym plusem wg mnie jest Jej wygląd – nie muszę już zastanawiać się jak ją utrzymać w czystości, po prostu ją myję albo używam środka do akcesoriów fryzjerskich (kupiłam w sklepie z akcesoriami fryzjerskimi).
Ale prawdziwym hitem jest – nie wyrywanie splątanych włosów – nie ciągnę, nie wyrywam.

Przekonana? Ja ze swojej strony nie mogę już więcej napisać, a nie, mogę – Julka czesze się sama, nie sprawia Jej to bólu, nie jest to przykre doznanie.
Teraz zostaje mi tylko ZAKUP wersji podróżnej dla Niej i dla siebie, dla mnie do torebki, a dla Julki do tornistra. Dlaczego dwie, to proste mamy różne rodzaje włosów, ja mam normalne – a szczotka dedykowana ma różny układ elementów czeszących (tych patyczków), różne nachylenie i długość – dzięki czemu sprawdza się do konkretnego rodzaju włosów.


A, zapomniałaby – nie powiedziałam co to za szczotka, o ja gapa, ale Ty pewnie już wiesz - bo ile na rynku jest szczotek, które dedykowane są konkretnemu rodzajowi włosów.


3 komentarze:

  1. jakie włosy - rewelacja

    OdpowiedzUsuń
  2. obetnij i po kłopocie

    OdpowiedzUsuń
  3. dodaję ten wpis do zakładek, bo właśnie mam kupić nową i chciałam ponownie tangle teezer, chociaż też mnie jakoś super nie zachwycił (po tym czego się naczytałam na tych blogach wszystkich), może sprawdzę tą ;)

    OdpowiedzUsuń