środa, 2 marca 2016

książeczki z półeczki

Obiecywałam, a jak to mawiają słowo jest droższe od pieniędzy - także zapraszam Was na podróż po Naszych książkowych nowościach. Nie ukrywam, że ostatnio zakopałyśmy się w labiryntach i wyjść z nich nie możemy - jednak nie ze względu na spryt lub jego brak. 


Powód Naszego pozostawania w świecie labiryntów jest bardziej prozaiczny - lubimy je i już. Ja, zawsze lubiłam zagadki, łamigłówki, intrygi - w świecie dziecięcej literatury wieku przedszkolnego próżno ich szukać, a labirynty dają tego namiastkę. Z kolei Julka chyba tą miłość wyssała z mlekiem matki i dziarsko podąża moją drogą. A skoro o labiryntach mowa, to możecie o Naszych odkryciach przeczytać TU i TU - polecam, bo to dwie pozycje godne zauważenia. 

Jeżeli Wy i Wasze pociechy lubicie podobnie jak my gry, łamigłówki i zabawy językowe - to ta pozycja książkowa powinna przypaść Wam do gustu - my wpadłyśmy niczym śliwka w kompot. Mowa tu o książce, a w zasadzie zeszycie zabaw Cyrk na kółkach, czyli język polski na wesoło. Jestem to zbiór, tego wszystkiego o czym napisałam wyżej, czyli różnice (ale takie których na prawdę trzeba poszukać, krzyżówki, labirynty, łamigłówki, szukanki i malowanki. A wszystko przy tym nie jest banalne i oczywiste - szczegóły różnią się odcieniem, fakturą, lub minimalną kreską, Są prostsze i trudniejsze obrazki - także dla każdego coś miłego.

DANE TECHNICZNE
Tytuł: Cyrk na kółkach, czyli język polski na wesoło
Teksty: Monika Hałucha
Ilustracje: Anita Graboś
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Wiecie co jest dużym plusem - to, że książka jest w formie bloku - karty można dowolnie wyrywać, wyginać, a nawet kserować i mieć na dłużej. W taki sposób można sprawdzić jak dziecko radzi sobie dziś, a jak poradzi sobie z tym samym zadaniem np: za miesiąc, czy dwa.

Druga pozycja z pozoru może wydać się trudnym i smutnym tematem - tym bardziej, że pozostajemy w sferze książek dla dzieci. Mnie nie zachęcił temat, tytuł tylko autor - Jan Grabowski, który pisał przewodniki po mojej rodzimej Warmii (o Mazurach też pisał). Zaciekawiona tematyką dziecięcą, skusiłam się - i mimo trudnego tematu jakim jest pożegnanie z ukochanym zwierzęciem - nie żałuję. Wygląda na to, że Julka również nie jest zawiedziona. 

Czarna owieczka - bo o niej mowa, to książka o słodko gorzkim smaku. Autor pokazuje przyjaźń i przywiązanie dwóch dziewczynek, córek listonosza do Perełki, która jest wyjątkowo udomowioną owcą. Pewnego dnia, owieczka umiera zostawiając nie tylko smutne dziewczynki, ale także swoją małą czarną córeczkę - owieczkę Metkę. 
Siostry mimo smutku, postanawiają szybko zaopiekować się czarną owieczką i wpadają na genialny pomysł aby wychować ją na ... psa :) Tak, dobrze przeczytaliście, zanoszą Metkę do suczki Wiernej i od tej chwili książka nabiera radosnego wydźwięku - bo wyobraźcie sobie jak mała czarna owieczka może wyglądać w psiej budzie, nosić kości i merdać ogonkiem.

To wbrew pozorom całkiem humorystyczna opowieść, pokazująca przyjaźń, poświęcenie i relacje nie tylko między ludźmi, ale także relacje ludzi ze zwierzętami.

DANE TECHNICZNE
Tytuł: Czarna owieczka
Autor: Jan Grabowski
Ilustracje: Anna Wielbut
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Dużym plusem są piękne ilustracje posiadające różną fakturę - oczywiście tylko wizualną, mamy elementy graficzne i takie, które wyglądają jak rysowane kredką ręką dziecka. A duże litery, pozwolą za jakiś czas Julce samej przeczytać Czarną Owieczkę.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz