środa, 14 listopada 2012

Domowy szpital


Doigraliśmy się :(
Chorowanie ciągnie się u nas od początku listopada – zaczęła Mała Księżniczka – standard od kaszlu, kataru – Matka Polka (znaczy ja) dzielnie potruptałam z dzieciem do lekarza .
Diagnoza – osłuchowo dobrze
Zalecenia – higiena nosa, na kaszel psik, piski, w razie gdyby pojawiła się gorączka podawać coś na zbicie.
Na moje pytanie czy dziecko może uczęszczać do przedszkola – usłyszała , oczywiście że tak – przecież wszystkie dzieci są w podobnym stanie. Hm… Mała została tydzień w domu z dziadkiem .

Po tygodniu wróciła do przedszkola – silna, zdrowa :) - ale zachorowała Matka Polka :( - standard kaszel, karta – nie poddawałam się do momentu, aż straciłam głos, a przełykanie powodowało płacz – potruptałam do lekarza – nic specjalnego poza zwolnieniem nie dostałam.
Po dwóch dniach byczenia się na zwolnieniu dołączyła do mnie Niunia – z gorączką 39,9 – dziecia w samochód i na pogotowie – a tak – osłuchowo czysto – proszę wykonywać higienę nosa, w razie gorączki zbijać.

Ręce opadły mi do samej ziemi – strach o dziecko – bo tak wysoka gorączka to nic dobrego tym bardziej, że gorączce się u nas podobało – i bardzo ciężko było się jej pozbyć. Dzisiaj jest już (odpukać) lepiej – ale jeszcze bez spokojnej głowy – bo wieczorami paskuda do nas powraca.
A co lekarz pediatra – „Tak może być – to wirus”

4 komentarze: