Jakby ktoś mi rok temu powiedział, że będę biegać - i to nie tylko do autobusu, to bym nie uwierzyła. Co tam nie uwierzyła - ja bym tego kogoś wyśmiała. Ja i bieganie - nie, raczej nie - dziękuję, ja NIE BIEGAM.
Okazuje się, że ten ktoś miałby wiele racji - bo jak się okazuje ja się wcale nie znam i nie wiem o sobie wiele - a najlepsze w tym jest to, że ja LUBIĘ biegać.
Sprawia mi to wiele frajdy, endorfiny szaleją, a ja czuję że żyje.
numery startowe odebrane
Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się zupełnie niewinnie - pewnego dnia, obudziłam się i jedna myśl nie dawała mi spokoju - może pobiegnę - nie po bułki do piekarni, nie na autobus - ale tak dla siebie, dla poprawy kondycji, wyglądu, ciała i ducha - DLA SIEBIE.
Biegać przecież może każdy, to nic skomplikowanego - wstajesz, robisz kilka kroków, przyśpieszasz i JUŻ - biegasz. To tak w teorii, a w praktyce okazało się, że bieganie to nie takie hop siup i już.
Jasne biegać każdy może, raz lepiej, raz gorzej ja zdecydowanie wolałam lepiej - nie mówię tu o dystansach, maratonach, medalach czy pucharach, ale o tym aby zrobić coś dla siebie, a nie sobie. Także podeszłam do tematu poważnie, czytałam, pytałam tych co biegają - o buty, o treningi. Wszystko fajnie, ale nie chciałam wydawać wielkiej kasy na buty, spodnie, koszulkę i stanik - bo co będzie jak nie załapię bakcyla - to co ja z tym wszystkim zrobię. Najważniejsze aby do wszystkiego podchodzić z głową - spodnie odpuściłam, w końcu można biegać w dresach, getrach, bojówkach (ja tak zaczęłam - moje bojówki, spisały się świetnie), z koszulki też zrezygnowała.
Nie bójcie się - nie biegam bez koszulki - biegam w tym co mam, czyli w bawełnie. I wiecie co wam powiem, nie przeszkadza mi to jakoś specjalnie pewnie z czasem kupię sobie koszulkę techniczną, a może i nie. Jedyną rzecz jaką nabyłam to BUTY - ale też nie jakieś super wypasione (na te przyjdzie dopiero teraz pora gdy załapałam i wiem, że chcę to ciągnąć dalej).
Zastanawiacie się dlaczego o tym piszę? - bo dzisiaj brałam pierwszy raz w zawodach. Startowałam w Copernicus Run w Olsztynie - bieg na 10km. Jestem z siebie dumna, jestem dumna z Julki bo Ona patrząc na mnie też chce to robić i dzisiaj pobiegała w biegu dla dzieci 2x 180m i w biegu Rodzinnym ze mną.
mała pchełka
Ten pierwszy niestety nie należał do udanych - bo Mała zaliczyła upadek - dzieci biorące udział były zdecydowanie większe od Niej i ją "stratowali" - przewróciła się biedna, ale dzielnie wstała otarła zły i ze mną za rękę dobiegła do mety - zebrała przy tym oklaski i gratulację od Organizatorów :) JESTEM DUMNA, że mimo upadku nie poddała się.
Na strasie miałam kryzys - pierwszy raz w życiu złapała mnie kolka - ból był koszmarny, przez ułamek sekundy chciałam się zatrzymać, usiąść i zakończyć - zwolniłam, przeszłam do marszu i wtedy jedna z dziewczyn która mnie mijała, klepnęła mnie w ramię i powiedziała DASZ RADĘ i wiecie co - Dałam :)
Gdyby nie te słowa, pewnie bym się poddała i nie miałam bym okazji dobiec do mety :) i zobaczyć dumę w oczach córki - była dumna z Mamy -uczucie MEGA.
już po biegu - z medalem
Brawa dla córci! I mega ukłon dla Ciebie! Jesteście WIELKIE!
OdpowiedzUsuńdziękuję w swoim i Julki imieniu - dzielna była bardzo:)
UsuńSuper!!!! Ja też jestem z Was dumna, a jak czytam to to mi też się chcę, znowu :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńOla jak tylko będziesz miała ochotę, to wiesz, że biegam prawie codziennie - zapraszam
Jesteście super waleczne dziewczyny :-)! Gratuluję serdecznie!
OdpowiedzUsuńJaki miałyście czas dziewczyny? Kaśka
OdpowiedzUsuń61,02 - miałam nadzieję, na czas poniżej 60 minut, ale dopadł mnie atak kolki - no cóż następnym razem
Usuń