Chciałabym powiedzieć, że przygotowania do pierwszego biologicznego warsztatu trwają, że nabrały rozpędu jak pendolino - ale nie, nie nabrały, a mnie ogarnia coraz więcej "ale", "co to będzie" i coraz więcej wątpliwości.
Zaczynam się zastanawiać, czy nie porywam się z motyką na słońce, czy podołam, czy nie wzięłam na siebie na dużo - kurcze - pracuje na pełen etat, często zabieram pracę z biura do domu, prowadzę dom (gotuje, pracuje, sprzątam, myje, dekoruje, od niedawna także piekę) i co najważniejsze wychowuje. Jestem Kobietą, Żoną, Mamą - to, tak pomyślałam kilka dni temu, to czemu mam jeszcze nie zostać twórcą warsztatów na zadany temat - a co? nie stać mnie :)
Zastanawiam się czy jestem wystarczająco kreatywna, twórcza - czy potrafię zrobić coś z niczego - z marszu, co tam z marszu z biegu - bo czas goni, a ja w polu ... miałam pomysły - tysiące, miliony, jak to będzie co zrobię, ale ... kurcze jak zaczęłam się nad tym zastanawiać - to ... to nie wyjdzie, tego się nie da, ooo a to, tego to ja nie potrafię.
Także już za niecały tydzień pierwsze warsztaty, które jak znam życie już trwają - nawet u mnie w domu - tylko ja jeszcze tego tak nie nazywam, jeszcze nie ogarniam, ale ... ale w końcu ogarnę temat BIOLOGII - jakby nie było, można iść na spacer do lasu w poszukiwaniu jesieni, można karmić rybki (które i tak mimo warsztatów będziemy karmić), można obserwować Stefana - jakby nie było ma coś wspólnego z biologią - a i jeszcze MY - ssaki - też się nadajemy.
No dobra lepiej mi - DAM RADĘ, bo czemu miałabym nie dać?
Oczywiście, że dasz radę :-)!!! Kto, jak nie Ty :-)?!!! Trzymam kciuki i przesyłam uściski
OdpowiedzUsuńmam nadzieję - bo wszystko jest przeciwko mnie - pogoda, materiały, nawet sama ja
UsuńJak to jak będzie SUPER będzie! Jesteś mamą możesz wszystko!!! :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń