"niedziela będzie dla nas" - niestety nie ta :(
mimo, że jestem w domku - to jednak jakby mnie nie było - bo jestem w pracy - zamknęłam się w sypialni, rozwaliłam (dosłownie) dokumenty na "łożu małżeńskim" - a że jest gigantyczne to sporo tych dokumentów się zmieściło, usadowiłam się wygodnie, laptop na kolana - i sruuuu do pracy.
Po mojej prawicy - puszka z colą (wiem, mało zdrowe, raczej z kategorii tych odrdzewiaczy i innych przeczyszczaczy), z mojej lewej strony paczka chipsów (matko i córko - lata świetlne nie jadłam chipsów, aż do wczoraj gdy to Pan Mąż zapytał - chcesz coś ze sklepu? - a ja jakby w jakimś transie odpowiedziałam colę i chipsy - nie myślcie sobie w ciąży nie jestem) - nie jest to ani zdrowe, ani zawartość tych w przydatne elementy też żadna - ale ja biedy żuczek nic nie poradzę, że gdy przychodzi mi bardzo intensywnie pracować - kilkanaście godzin non stop - to cola i chipsy to jest to co mnie nakręca - ot takie dziwadło ze mnie.
Ja tu walczę, a za ścianą Niunia z Tata, znaczy z Panem Mężem - bawią się, oglądają bajki, grają w ubieranie misia :) - tylko raz na kilkanaście minut Niunia wpada z siłą tornada do sypialny z anielskim uśmiechem na buzi i z jakże dorosłym stwierdzenie - "Przyszłam zobaczyć jak sobie radzisz" - ot, to moja motywacja - Kochana, urocza.
gdy sobie pomyślę, że niedziela - przecież czas dla rodziny, Niuni, dla siebie - a ja w pracy - no cóż - czasem trzeba, gdy terminy gonią, a dokumentacja w głębokim, ciemnym lesie - gdzie aż ciśnie się na usta "zimno i daleko do domu" - na szczęście takich niedziel jak ta - jest mało, są one rzadkością - i sprawiają, że doceniam te, leniwe, powolne, zaspane.
Także, moja przerwa dobiegła końca - więc do pracy rodacy - jak to mówiłyśmy z koleżanką z pracy - ku chwale..... (tu pojawiała się nazwa firmy) - obie już tam nie pracujemy, ale hasło nadal zdarza mi sie stosować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz