Jakoś mam dzisiaj nastrój do przemyśleń, rozważań - nie bójcie się nie będą to rozważania filozoficzne nad sensem życia.
Nasz kot skłonił mnie do odpowiedzenia sobie na kilka pytań.
Nie wiem czy kiedyś wspominałam tutaj, że mamy kota - wielkiego rudego kocura - wiadomo rude to wredne. Wiedziałam to kiedy decydowaliśmy się właśnie na ten egzemplarz - w końcu kilka lat miałam rudy kolor włosów - a chyba nawet powinna z takimi się urodzić. No nic - nie miało być przecież o mnie.
Stefan - bo tak się to rude bydle nazywa - w swoim pięcio i pół letnim życiu - miał kilka incydentów wskazujących że rudy to nie kolor, a charakter - incydenty nie były ani spektakularne, ani specjalne groźne, ani nawet jakoś specjalnie zasługujących na uwagę - jak to kot ma swój świat, chodzi własnymi ścieżkami i takie tam.
Nie niszczył, nie gryzł, nie drapał - raz zdarzyło się, że skoczył komuś na głowę - ot takie to incydenty.
Celowo używam formy przeszłej - ponieważ od jakiegoś czasu - Stefan przechodzi samego siebie - rujnując nasz dom. Zabrakłoby mi palców aby napisać co zniszczył.
Dziwne, bo nie był jakoś specjalnie zazdrosny o Niunię powiedziałabym, że ją uwielbia - wiem jest dziwny - nigdy jej nie drapnął nie ugryzł - raz jeden na Nią fuknął, ale wtedy ewidentnie przegięła. Za to od wspomnianego pewnego czasu dewastuje Jej pokój - nie ma chyba już tam mebla lub elementów ozdobnych które nie byłyby przez niego zniszczone. Zamykanie drzwi nic nie dało - ponieważ zniszczył drzwi.
Ręce opadają mi już do samej ziemi - nie mam pomysłu co robić - tłumaczenie kotu - cóż, specjalnie nie ma sensu, choć robię to z uporem maniaka, bicie kota - nie - jestem totalnym przeciwnikiem bicia zwierząt - tym bardziej nie zaryzykuje, że po takiej akcji znajdę jego odchody w moich ulubionych butach, lub pociętą torebkę - bo wiecie kot, kotem - ale rudy kot - to już kumulacja.
Dzisiaj czara goryczy się przelała - trzy dni temu Niunia dostała śliczny gruby dywan do pokoju - dzisiaj okazało się, że kotu się nie spodobał i są w nim dziury.
A moje rozważania, zaczynają zbliżać się do apelu - "Oddam kota w dobre ręce" - bardzo tego nie chcę, ale zaczynam mieć tego dość.
Stefan od malutkiego miał charakterek, ale teraz to przegina. Nie wiem co bym zrobiła jakby Gabi tak niszczyła nam dom
OdpowiedzUsuńoj przegina, przegina
Usuńśmiało mogę powiedzieć, że mogę wymienić fronty w komodzie i szafie w pokoju Małej, do tego podrapane nowe łóżeczko, dywan, drzwi
Masakra
co mogłam to zeszlifowałam, pomalowałam, ale cóż - nie wygląda to tak jak powinno.
więc ... trudne decyzje przed Nami
niestety kocurom odwala; miałam kota a teraz mam kotkę - nie ma porównania...
OdpowiedzUsuńmoże masz racje - miałam wcześniej kotkę - zdarzało jej się podrapać "wrednego człowieka", ale mebli nie niszczyła
UsuńOj ciężka sprawa z tym Twoim kotem :/
OdpowiedzUsuńbardzo - bo mimo, że rudy - to go uwielbiam
Usuń