Stojąc przed otwartą szafą – zawsze nachodzi mnie myśl –
„nie mam co na siebie włożyć”. Prawdziwość tego zdania jest uzależniona od tego
co akurat miała w planach włożyć, niestety plany nie zawsze zgrywają się z tym
co mam w szafie.
Nie o tym chciałam pisać, choć doskwiera mi problem i
kiełkuje we mnie myśl dotycząca wymiany garderoby.
Moje rozważania miały być o szafie Małej Księżniczki – i w
Jej przypadku zaraz się okaże, że stojąc przed otwartą szafą będę mówiła, „nie
mam co Małej włożyć” – nie jest to bynajmniej spowodowane moją próżnością, ale
tym że Mała rośnie, wyrasta, a spodnie które jeszcze były stosunkowo niedawno
na nią dobre teraz wyglądają jakby były z młodszej siostry, której notabene
Mała nie ma. Jeszcze jeden sezon i będzie te same spodnie mogła nosić jako
rybaczki J
Okazuje się, że zaczynając od spodni aż po same buty MUSZĘ
wymienić Małej garderobę – o kombinezonie na zimę nawet nie wspomnę.
Ok, skoro wiem z czego Mała wyrosła, jaki teraz rozmiar nosi
– nic prostszego – idę do sklepu i kupuję. A tu ZONK :
- po pierwsze – wszystko jest obrzydliwie różowe, Mamy dziewczynek wiedzą co mówię, nawet te, które uwielbiają swoje córeczki w różu, powinny już mieć tego dość
- popularne rozmiary czyli akurat takie, które nosi moja Mała – w dziwnych okolicznościach wyszły, a jak pojawiają się ponownie to znikają w mgnieniu oka
- po trzecie i chyba najważniejsze – to budżet.
- po pierwsze – wszystko jest obrzydliwie różowe, Mamy dziewczynek wiedzą co mówię, nawet te, które uwielbiają swoje córeczki w różu, powinny już mieć tego dość
- popularne rozmiary czyli akurat takie, które nosi moja Mała – w dziwnych okolicznościach wyszły, a jak pojawiają się ponownie to znikają w mgnieniu oka
- po trzecie i chyba najważniejsze – to budżet.
Bo jak się okazuje średnio:
- jeansy dla dziecka kosztują od 49 do 100zł;
- sweterek od 30 do 70zł;
- bluza (ciepła, polarowa) do 90zł;
- buty jesienne (mówię tu o dobrych butach, które mają twardy zapiętek, profilowaną podeszwę, są skórzane) – tutaj jest dopiero popis cen od 100zł – do 200zł
- buty zimowe – jak wyżej – od 180 do 300zł – tak to za buty w rozmiarze 23, a nie dla mnie na kilka sezonów.
- kombinezon zimowy – też mówię tu o dobrym, który nie przemaka, nie przepuszcza wiatru, taki w którym dziecko może szaleć na śniegu, sankach – w zależności od sklepu od 150zł do nawet 300zł
- jeansy dla dziecka kosztują od 49 do 100zł;
- sweterek od 30 do 70zł;
- bluza (ciepła, polarowa) do 90zł;
- buty jesienne (mówię tu o dobrych butach, które mają twardy zapiętek, profilowaną podeszwę, są skórzane) – tutaj jest dopiero popis cen od 100zł – do 200zł
- buty zimowe – jak wyżej – od 180 do 300zł – tak to za buty w rozmiarze 23, a nie dla mnie na kilka sezonów.
- kombinezon zimowy – też mówię tu o dobrym, który nie przemaka, nie przepuszcza wiatru, taki w którym dziecko może szaleć na śniegu, sankach – w zależności od sklepu od 150zł do nawet 300zł
I tak, albo trzeba wykonać skok na bank, albo rozbić świnkę
skarbonkę.
Oczywiście są komisy – które polecam, są ciucholandy – które
też polecam, ale z doświadczenia swojego i zaprzyjaźnionych Mam wiem, że kupno
w jednym czy drugim ubrań dla dziecka powyżej dwóch w dobrym stanie – graniczy prawie
z cudem.
Można na wyprzedażach, ale ja w lipcu nie mam najmniejszego
pojęcia jaki rozmiar będzie nosiła Mała za rok – oczywiście mogę posiłkować się
tabelą rozmiarów – i albo trafię albo będą za małe (z tym gorzej) albo uda mi
się kupić większe i będzie na zaś.
No nic uciekam szukać okazji – bo ciemna strony jesieni dała
nam wczoraj po plecach chłodem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz