środa, 10 października 2012

... Jesień idzie nie ma na to rady...


Stojąc przed otwartą szafą – zawsze nachodzi mnie myśl – „nie mam co na siebie włożyć”. Prawdziwość tego zdania jest uzależniona od tego co akurat miała w planach włożyć, niestety plany nie zawsze zgrywają się z tym co mam w szafie.
Nie o tym chciałam pisać, choć doskwiera mi problem i kiełkuje we mnie myśl dotycząca wymiany garderoby.
Moje rozważania miały być o szafie Małej Księżniczki – i w Jej przypadku zaraz się okaże, że stojąc przed otwartą szafą będę mówiła, „nie mam co Małej włożyć” – nie jest to bynajmniej spowodowane moją próżnością, ale tym że Mała rośnie, wyrasta, a spodnie które jeszcze były stosunkowo niedawno na nią dobre teraz wyglądają jakby były z młodszej siostry, której notabene Mała nie ma. Jeszcze jeden sezon i będzie te same spodnie mogła nosić jako rybaczki J
Okazuje się, że zaczynając od spodni aż po same buty MUSZĘ wymienić Małej garderobę – o kombinezonie na zimę nawet nie wspomnę.
Ok, skoro wiem z czego Mała wyrosła, jaki teraz rozmiar nosi – nic prostszego – idę do sklepu i kupuję. A tu ZONK :
- po pierwsze – wszystko jest obrzydliwie różowe, Mamy dziewczynek wiedzą co mówię, nawet te, które uwielbiają swoje córeczki w różu, powinny już mieć tego dość
- popularne rozmiary czyli akurat takie, które nosi moja Mała – w dziwnych okolicznościach wyszły, a jak pojawiają się ponownie to znikają w mgnieniu oka
- po trzecie i chyba najważniejsze – to budżet.
Bo jak się okazuje średnio:
-  jeansy dla dziecka kosztują od 49 do 100zł;
- sweterek od 30 do 70zł;
- bluza (ciepła, polarowa) do 90zł;
- buty jesienne (mówię tu o dobrych butach, które mają twardy zapiętek, profilowaną podeszwę, są skórzane) – tutaj jest dopiero popis cen od 100zł – do 200zł
- buty zimowe – jak wyżej – od 180 do 300zł – tak to za buty w rozmiarze 23, a nie dla mnie na kilka sezonów.
- kombinezon zimowy – też mówię tu o dobrym, który nie przemaka, nie przepuszcza wiatru, taki w którym dziecko może szaleć na śniegu, sankach – w zależności od sklepu od 150zł do nawet 300zł
I tak, albo trzeba wykonać skok na bank, albo rozbić świnkę skarbonkę.

Oczywiście są komisy – które polecam, są ciucholandy – które też polecam, ale z doświadczenia swojego i zaprzyjaźnionych Mam wiem, że kupno w jednym czy drugim ubrań dla dziecka powyżej dwóch w dobrym stanie – graniczy prawie z cudem.
Można na wyprzedażach, ale ja w lipcu nie mam najmniejszego pojęcia jaki rozmiar będzie nosiła Mała za rok – oczywiście mogę posiłkować się tabelą rozmiarów – i albo trafię albo będą za małe (z tym gorzej) albo uda mi się kupić większe i będzie na zaś.

No nic uciekam szukać okazji – bo ciemna strony jesieni dała nam wczoraj po plecach chłodem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz