poniedziałek, 2 marca 2015

oswoić dziecko

Gdy byłam Mała, a na mojej drodze ze szkoły do domu, z placu zabaw do sklepu, czy w trakcie zwykłego spaceru pojawił się zabłąkany pies, kot czy inny potrzebujący zwierzak - długo się nie zastanawiałam. Nie miałam wątpliwości, jedyną niewiadomą w tej sytuacji było to, jak zareagują moi rodzice. O ile moja Mama podzielała moje "zbieracze" upodobania - to Tata był zupełnie innego zdania, tym bardziej, że w domu już był pies i kot, zdarzał się także chomik w porywach do świnki morskiej. 



Teraz gdy jestem już Dorosła nadal widząc zbłąkane zwierze czuję potrzebę przygarnięcia go, ale mając Stefana - rozum bierze górę. Ja używam głowy, za to Julka jest wierną kopią swojej Mamy i Babci ... "Mamusiu, zobacz jaki biedny kotek (nieważne, że u sąsiada w ogródku) - weźmy go do domu", "Mamo, Mamo zobacz piesek pod sklepem - możemy go wziąć do domu - zobacz jest mu zimno"... takich przykładów mogłabym podać tysiące. 

Ale teraz kiedy Julka prosi o kolejne rybki (pierwsze, oddaliśmy w dobre ręce), chomika, świnkę morską, kotka, pieska czy jak ostatnio kucyka ... mam tajną broń :)

Moją bronią - zdecydowanie BIAŁĄ - stała się pewna mądra książka, okraszona pięknymi, ciepłymi ilustracjami i bardzo mądrymi aczkolwiek krótkimi opisami "przyrody". 
Peter Brown był taki jak Ja, jak moja Mama, jak Julka i jak miliony innych dzieci - gdy widział bezpańskie zwierzątko zabierał je ze sobą - nie miało znaczenia czy był to pies, kot czy żaba (ja żabę bym sobie jednak odpuściła) - pewnego dnia, gdy właśnie przyszedł z zielonym płazem Jego Mama zadała mu bardzo ważne pytanie. Zapytała, "Czy Ty byś chciał aby jakieś dzikie zwierze zrobiło sobie z Ciebie domowe zwierzątko?" - odpowiedź była oczywista - Jasne, że tak! (Przyznam Wam się szczerze, że mają 6, 10 czy 12 lat odpowiedziałabym tak samo). 

Bo przecież już Księga Dżungli pokazuje jak fajnie jest być wychowanym przez wilki, a Tarzan, że goryl może być świetną matką - ale, żadna z tych książek nie pokazuję, że za zwierzę trzeba być odpowiedzialnym, że to nie ZABAWKA, że ma uczucia, emocje - że można zwierzę zranić, skrzywdzić.

Dzieci to koszmarne zwierzątka domowe - bo o tej broni mówię, to piękna, mądra książka pokazująca NAJMŁODSZYM czytelnikom, że zwierzę to nie zabawka, że pierwsza fascynacja szybko mija, a zwierze jak to zwierzę ma swoje upodobania. Nie zawsze załatwia się tam gdzie byśmy sobie tego życzyli, nie bawi się w miejscu do tego przygotowanym i nagle okazuje się, że ulubioną zabawką jest nowa kanapa, czy ulubiona bluzka Mamusi :)

Julka ma pięć lat i jest mądrą, bystrą i bardzo rezolutną dziewczynką i gdy obejrzała książkę była zachwycona - bo miś bawił się z chłopcem i Ona też tak chciała :) - do czasu, gdy przeczytałam treść. Gdy na ostatniej kartce ukazał się napis KONIEC - moja rezolutna dziewczynka oznajmiła - Mamusiu nadal bardzo chcę zwierzątko, ale wiesz Stefcio mi wystarczy bo zajmowanie się Nim jest już męczące. A tak sobie myślę, że jakbym miała na przykład jeszcze jednego kotka to Stefciowi byłoby przykro bo miałabym tyle czasu aby go głaskać i drapać, a i mam za małe kolana na dwa koty.

DANE TECHNICZNE
Autor: Peter Brown
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Jeżeli macie wrażliwe dziecko - to jest książka dla Was i dla Waszych pociech. Wg mnie to obowiązkowa pozycja na półce małych, średnich i dużych czytelników










2 komentarze:

  1. wymiękłam przy tytule tej książki! jest kosmiczny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się przesłanie, które ta książeczka niesie. No i dzięki Tobie mam kolejny musi have na mojej liście książeczek do kupienia :-).

    OdpowiedzUsuń