Przejęzyczenia, zwroty i fajne powiedzonka to domena Julki, ale muszę podzielić się z Wami moim własnym foundi lub fuaje (jak to mówił mój kolega z pracy), a konkretnie to chodzi o fopa :)
Dzwoni telefon, odbieram okazuje się, że Kurier ma dla mnie przesyłkę - krótka wymiana zdań i przesyłka ląduje u Julkowej chrzestnej, a ja zapominam o Kurierze.
Kilka godzin później biegnąc na balet - dzwonię do Małża aby zapytać czy przyjedzie po Nas na wspomniany balet
dryn, dry, dryn
- Słucham
Ja: cześć Misiek, przyjedziesz po Nas na balet?
- yyyy, na co?
Ja: no na balet
- Na jaki balet?
odrobinę zdenerwowana, bo biegnę, bo się już spóźniłam
Ja: Na balet - wiesz, dziewczynki, różowe tutu, baletki, pisk i masa różu
- yyy, przepraszam a z kim rozmawiam
Ja: z żoną?
słyszę śmiech w głosie
- Bardzo chętnie po Panią przyjadę na balet, a tak na marginesie to tu Kurier
Dobrze, że Kurier mnie nie widział, bo pokryłam się prawdziwą, rasową cegiełką.
rozwaliłaś mnie tym tekstem....pomimo mojej migreny się śmieję....
OdpowiedzUsuńja jak o czytam to też się śmieje, ale jak mówiłam przez z telefon "z żoną" nie było mi do śmiechu :). Współczuję migreny
UsuńHahaha :) dobrze, że chociaż pomocny, bo ja zazwyczaj nimi mam pod górkę :D
OdpowiedzUsuńMoże kurier po prostu lubi balet ... ;)
OdpowiedzUsuń