Kocham Olsztyn - nic innego nie przychodzi mi do głowy, gdy kolejny raz odrzucam "propozycję nie do odrzucenia" i z uporem maniaka nie chcę stąd wyjechać. A przecież okazji było już kilka - za każdym razem ... coś mnie trzymało.
Tu się urodziłam, wychowałam, chodziłam do szkół, tu została moja Mama, jest mój Tata - to właśnie tu urodziłam Julkę i to właśnie tu przez ostatnie 6 lat narzekałam. Tak, narzekałam na brak przestrzeni, na zaściankowość i w końcu na brak miejsca w które warto pójść z dzieckiem. Inne miasta mają zoo, teatry, miejsca inicjatyw kulturalnych, miejsca w których odbywają się zajęcia, warsztaty.
Narzekałam i wielokrotnie mówiłam, że tym razem to już ostatni raz odmówiłam i następnym razem spakuje się i ... wyjadę, do tych wszystkich fajnych miejsc, których w Olsztynie nie ma.
Narzekałam, ale koniec z tym ... w końcu po 6 latach, SĄ - poważnie, pojawiały się na mapie Olsztyna miejsca, które warto odwiedzić z dzieckiem, w których nie spędzisz fajne czas, ale i czegoś się nauczysz, przełamiesz bariery, lęki, czy fobie.
W przeciągu miesiąca odkryłam dwa miejsca, z czego jedno miejscem do końca nie jest - a ludźmi, dla których stworzenie przyjaznej przestrzeni w której dobrze się czuję jest tak proste, jak dla mnie zrobienie analizy.
Pierwsze zostało stworzone przez dwie niesamowicie twórcze i ciepłe kobiety (i nie mówię tu o podwyższonej ciepłocie ciała), Karoliny - bo o nich mowa - stworzyły coś, czego w Olsztynie nie było, miejsce w którym możesz legalnie wytaplać się w czym tylko chcesz - mąka, olej, kolorowy ryż. To czas w którym nie funkcjonują pojęcia: zostaw, nie ruszaj, nie dotykaj bo się ubrudzisz. To ten moment w którym dorośli zamieniają się w dzieci i zapominają na jakich stołkach przyszło im siedzieć.
Studio Aktywności Twórczej Wizart to nie tylko warsztaty z sensoplastyki w której moja Julka się zakochała, a ja na sam dźwięk słowa mam gęsią skórkę i włosy postawione na sztorc. To przede wszystkim czas w którym pracujemy nad sobą, swoją kreatywnością - to czas w którym możemy wyzbyć się ograniczeń, "bo co ludzie powiedzą". Dziewczyny są z efektem WOW - jeżeli jeszcze ich nie znacie to koniecznie musicie iść do nich na warsztaty - tylko ostrzegam, wpadniecie jak śliwki w kompot.
Drugie miejsce odkryłam dzisiaj - i wpadłam - zapisałam się na dwa miesiące wprzód, a co jak szaleć to szaleć. To Studium Rozwoju Osobistego - to nie tylko miejsce, ale także ludzie, to gorąca kawa w uroczych kubkach puszczających oko, to marchewki do podgryzania podczas warsztatów.
Naszą przygodę z SRO zaczęłyśmy od Warsztatów szycia na maszynie dla dzieci - i wiem, że każde kolejne są nasze. Julka dzisiaj zaprojektowała przytulankę, potem przy mojej skromnej pomocy ją uszyła, a teraz z nią śpi.
Klaudyna, która prowadzi warsztaty - cóż, ja mogę o niej powiedzieć - pokłady cierpliwości, spokój i opanowanie, a do tego "jeżeli potrzebujecie pomocy, to jestem" dosłownie - była przy każdej maszynie, tłumaczyła, nawlekała, pokazywała i ratowała sytuację gdy ktoś przeszył nie to co trzeba, nie tam gdzie trzeba.
Poważnie, teraz gdy mam te dwa miejsca, gdy wiem - że mogę i chcę tam być - Olsztyn kocham jeszcze bardziej. A co najważniejsze, Julka właśnie schowała do szufladki wspomnień, te ... które kiedyś, gdy dostanie "propozycję nie do odrzucenia" chciała zostać, a nie wyjechać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz