Mówiłam Wam już, że weekend był intensywny - zawsze tak jest kiedy zostajemy same - nie żeby z Małżem było nudno, nieintensywnie. Ale jakoś tak się dzieje, że gdy mamy BABSKI WEEKEND wszystkiego robimy więcej - smażymy więcej naleśników na śniadanie (nikt nie patrzy ile ich pochłaniamy), jeździmy więcej, zwiedzamy, chodzimy do Kawiarni w których wcześniej nie byłam, na wystawy, bajki, filmy i do ... Planetarium.
To był NASZ PIERWSZY RAZ - mój i Julki - ja byłam tam pewnie kilka razy w okresie podstawówki i szczerze mówiąc nie wspominam tego z wypiekami na twarzy i z wielkim WOW. Ot zwykła wycieczka z klasą do Planetarium. Teraz miało być inaczej - wszystko za sprawą Julki, która po raz pierwszy miała przekroczyć próg Olsztyńskiego Planetarium - od tego wyjścia miało zależeć czy będzie chciała tam wracać czy podobnie jak ja zapomni, że tam była.
Do wyjścia przygotowałam się - kilka dni wcześniej przejrzałam na stronie co proponują dla dzieci w interesującym mnie przedziale wiekowym, ile kosztują bilety i czy można je zarezerwować wcześniej i oczywiście jak wcześnie (przed pokazem) odebrać je z kasy.
O wyjściu nie wspominałam wcześniej - po pierwsze nie chciałam psuć niespodzianki, a po drugie nie chciałam zapeszać (już raz taki wypad nie doszedł do skutku i Julka była smutna - nie chciałam robić Jej przykrości).
Przeglądając ofertę trafiłam na seans filmowy Kaluoka'hina - zaczarowana rafa - skusiła mnie tropikalna rafa o której zobaczeniu marze. Zarezerwowałam bilety na niedzielę :) idziemy choćby się waliło i paliło.
Gdy w niedzielę rano uprzedziłam Julkę o wyjściu pytała co pięć minut czy to już, czy już wychodzimy i za ile tam będziemy. Nie mogła się doczekać - u Niej to normalne, ale doczekać się nie mogłam także ja. Gdy dotarłyśmy na miejsce PIERWSZY POZYTYW - odbierając bilety w kasie (mając przygotowane 24zł - tak widniało na potwierdzeniu rezerwacji) zapłaciłam 7zł za siebie i JEDEN GROSZ za Julkę :)
DRUGI POZYTYW - mając trochę czasu do seansu Julka zajęła się wszechobecnymi kulami - dotykała, oglądała - nie było dziecka, a gdy zostaliśmy zaproszeni na sale - było WOW. Julka była zachwycona, a kiedy się zaczęło - o MATKO zachwycona to mało powiedziane - i ja i Ona piszczałyśmy z radości. Planetarium zmieniło się w ocean, dookoła Nas tylko rafa i egzotyczne ryby. Kaluka'hina, Krasnorostowy Las - polecam, ja poczułam się jakbym była tam na prawdę.
Jest przeznaczona dla dzieci 3+ i szczerze z młodszym bym się nie wybrała - jest tam taka scena, kiedy jeden z rekinów "zbija" szybę - pojawia się pajączek potem jest huk i światła gasną - sporo dzieci zaczęło krzyczeć, a młodsze płakać - niektórzy rodzice musieli z dziećmi opuścić pokaz.
Polecam za to dla dzieci 4+ Julka była zachwycona, dopytywała o ryby, o rafę - zadawała setki pytań.
Czas trwania 35 minut
Bilety - na stronie jest 7zł normalny, 7zł ulgowy - ale tak jak pisałam wyżej w podsumowaniu wyszło, że ja płacę 14zł, a Julka 10zł - przy kasie zapłaciłam 7,01zł
Teraz już wiem, że Planetarium będzie przez Nas częściej odwiedzane - szkoda tylko, że pokazów skierowanych dla młodszych dzieci jest tak mało, a częstotliwość zmiany repertuaru dość skąpa.
Ja też powoli rozważam pójście do Planetarium, choć póki co czaję się na teatr lalek.
OdpowiedzUsuńja też się czaję i to określenie jest tu zdecydowanie na miejscu - bo weekendowe bilety rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, a w tygodniu jestem w pracy, także lipa
UsuńJej, ależ mnie zaintrygowałaś. Wiesz, że mieszkam w Olsztynie od 2000 roku, a jeszcze nigdy nie byłam w Planetarium! Muszę to nadrobić koniecznie! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkoniecznie musisz się wybrać - Hubiś trochę za mały, ale Ty dasz radę :)
Usuńmy jeszcze z rok poczekamy i przyjedziemy bo sama jestem ciekawa bo uwierzcie nigdy nie byłam :) (tylko przed bo niedaleko ciocia mieszka )
OdpowiedzUsuńwarto - ja też podchodziłam do Planetarium jak pies do jeża - a teraz czekam na kolejny weekend
Usuń