czwartek, 2 kwietnia 2015

Inwazja bazgrołów

Mając dziecko w domu przychodzi taki moment, że kredki różnej maści oraz kolorowanki walają się po domu - są wszędzie (ja nawet mini opakowanie mam w torebce wraz z kieszonkową kolorowanką). A gdy tym dzieckiem jest dziewczynka to kolorowanki z księżniczkami, wróżkami, kwiatkami i oczywiście z Elzą z Krainy lodu są na porządku dziennym. 


Julka koloruje dużo - kiedy miała ponad rok kupiłam Jej pierwsze kredki i z uporem maniaka zbierałam każdy Jej rysunek - kilka zielonych kresek było lasem, coś co wyglądało jak jajo było Mamą lub Tatą (pokazując na niekształtną figurę nazywała ją tak). Zbierałam, opisywałam (data) i wkładałam do kolorowych teczek. Trzymałam je na półce, ale gdy teczki zaczęły rosnąć w zastraszającym tempie, a mi było szkoda wyrzucić chociaż jedną Jej "genialną" pracę - teczki opisane i zapakowane do kartonu trafiły do piwnicy.

Dobra odeszłam od tematu - Julka koloruje dużo, wiecie te wszystkie księżniczki, itp - nie oszukujemy się, kolorując z Nią miałam już tego odrobinę powyżej uszu i wtedy trafiła do Nas KOLOROWANKA inna niż wszystkie, czyli Inwazja Bazgrołów.

Widzieliście? Nie - to żałujcie. Grafiki są obłędne, niektóre może trochę straszne, ale każda jest zachwycająca na swój sposób. Nie są łatwe - nie jest to kolorowanka dla małych dzieci, adresowana jest bowiem dla przedziału 5-105 :) Także i ja i Julka się łapiemy - każda z Nas znalazła coś dla siebie :)

Grafiki są dość skomplikowane, składają się z wielu elementów pozornie nakładających się na siebie - uzyskując efekt trójwymiaru, a po pokolorowaniu wygląda to cudownie.
Julka poza kolorowaniem znalazła coś jeszcze - Ona szuka szczegółów i liczy, a to ryby, a to muchomory.

Nie wiem czy autorzy brali to pod uwagę - że książka do kolorowania może poza rozwijaniem talentów plastycznych, rozwijać także spostrzegawczość i pomagać w nauce liczenia - jeżeli nie, no cóż - ROZWIJA.

DANE TECHNICZNE
Tytuł: Doodle Invasion. Inwazja bazgrołów
Koncepcja: Zifflin
Ilustracje: Kerby Rosanes
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Jest jeszcze jeden plus - w przypadku Julki to ćwiczenia dokładności, cierpliwości, a w moim przypadku to totalne odstresowanie. Jeżeli zastanawiacie się czy warto - to tak, jeśli nie dla Waszych pociech to na pewno dla Was.



 jak widać są też księżniczki







4 komentarze: