... pewnego dnia w parku, na słupku,
w pewnym miłym nadmorskim mieście"
Jadąc nad morze na majówkę nie planowałam zrobić z tego poszukiwania ogłoszenia na słupku. Nie planowałam rymować, a spacerować, odpoczywać - ja nie planowałam, ale Julka z książką pod pachą miała zupełnie inne plany.
Ciekawi książki, którą Julka taszczyła pod pachą? No dobra z tym taszczeniem delikatnie przesadziłam, bo książka nie jest wielka, nie ma pokaźnych gabarytów - jest poręczna i idealnie zmieści się pod pachą niejednego dziecka.
Co w niej jest, że zdominowała majówkę, co sprawiło, że spoczęła pod pachą?
Wszystko za sprawą pewnego ogłoszenia na słupku - ogłoszenia, które sprawiło, że Julka wzięła książkę w garść i poszła szukać ulicy Kociej numer dziesiąty. W książce mapa jest, także poszukiwania były ułatwione.
Książka, mapa i na każdej kolejnej stronie rymowanka, ale to nie wszystko - rymowanki, ilustracje nawiązują do liczb - wyrażane i przedstawianie jako pieski.
Nie dość, że Julka bawiła się w poszukiwanie ogłoszenia, ulicy Kociej, to w pakiecie otrzymała lekcję matematyki - liczenie do dziesięciu, dodawanie do dziesięciu :)
Przyjemne z pożytecznym - wiecie już, co to za książka? - gwarantuje świetną zabawę, a w gratisie naukę w najczystszej i najlepszej postaci - naukę przez zabawę. LICZYPIESKI - bo o niej mowa - to nie tylko nauka liczenia - to coś ważniejszego - to także nauka empatii, uwrażliwienie na dolę i niedolę braci mniejszych.
Książka niesie za sobą przesłanie - nieważne, czy mały, czy bury, czy w łaty - "...bo psy wszystkie uznał za warte pokochania i przygarnięcia ..."
Gdy byłam mała zachowywałam się jak ten samotny Pan, który na słupku nakleił ogłoszenie - przygarniałam wszystkie porzucone, potrzebujące zwierzęta i wiecie co mam nadzieję, że Julka będzie taka sama - empatyczna, wrażliwa na krzywdę nie tylko drugie człowieka, ale przede wszystkim zwierzęcia - bo one nie potrafią zmienić swego pieskiego losu.
DANE TECHNICZNE
Tytuł: Liczypieski
Tekst i Ilustracje: Ewa Kozyra-Pawlak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczypieski to książka, która wg mnie nie ma wskazania przedziału wiekowego - bo nigdy nie jesteśmy za młodzi ani za staży na wyciągnięcie pomocnej dłoni. Nigdy nie jest za wcześnie ani za późno na empatię, dobroć.
Ma jeszcze jedną zaletę - ilustracje - są piękne, otwierając książkę marzy się aby dotknąć każdego z psów, drzewo, kwiatka - zdają się mieć fakturę - są jakby 3D, a jednak narysowane. Myślę, że młodsze dzieci docenią ten efekt wizualny.
Liczypieski to nie jedyna książka, która towarzyszyła Nam na plaży, w lesie, czy podczas majowego grillowania. Drugą z książek, która zawładnęła Naszym wypoczynkiem to A ja nie chcę być księżniczką - tytuł jakby przeczący temu, co pisałam w pierwszych postach na blogu, mówiąc o Julce Moja księżniczka.
Myślicie, że Jej się przejadło i postanowiła dać mi to jasno do zrozumienia?
A ja nie chcę być księżniczką to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów twórczości Grzegorza Kasdepke (zdradzę, Wam - że ja osobiście uwielbiam faceta). Książki, które wychodzą spod pióra Pana Grzegorza są podszyte przesłaniem - za pozornie prostym opowiadaniem kryje się druga prawda. Za humorystycznym opowiadaniem kryje się prawdziwe życie, emocje, obawy, radości.
Tak jest i tym razem.
Gdy otwierałam książkę nie zdawałam sobie sprawy na co trafię - jakich emocji dotknę, jak zareaguje Julka na bajkę z czymś w tle - bo przecież moja Mała Księżniczka ... No właśnie - czytając, oglądając ilustracje patrzyłam, czułam i myślałam o mojej ślicznej, mądrej i najukochańszej córce (jakby nie było jedynej :P) Gdy patrzę jak śpi, jak się bawi - myślę o Niej, nie tylko jako o mim dziecku - pojawiają się także śliczna, mądra, ładna (utwierdzają mnie także słowa słyszane od innych osób), a co jeśli Ona tak o sobie nie myśli?
Nie zastanawiałam się nad tym - co jeśli bawiąc się w księżniczki - Ona będzie chciała być smokiem - to przecież nic złego, ale jeśli będzie chciała Nim być, bo myśli, że nie jest wystarczająco ładna aby zostać księżniczką? Co wtedy, czy ja jako Mama jestem na to przygotowana? - bo przecież to między innymi ode mnie słyszy o tym, że jest śliczna.
Jako Mama uległam MODZIE - modzie na księżniczki - gdy lekarz powiedział "to dziewczynka" - Ona już się stała KSIĘŻNICZKĄ. W prawdzie unikam różu, ale jednak ... Ta krótka, humorystyczna historyjka zasłyszana od Mamy pewnej dziewczynki, która wolała być smokiem, basztą niż księżniczką pokazuje Nam, tym którzy się delikatnie zatracili w MODZIE, że w życiu ważne jest nie to co na zewnątrz, ale to co w środku - liczy się mądrość, poczucie własnej wartości, uczucia, emocje - a nie tylko ładna buzia.
Zaskoczyła mnie reakcja Julki, która po przeczytaniu książki stwierdziła:
- wiesz Mamo, Marysia ma rację - bycie księżniczką jest NUDNE, a bycie smokiem takie super.
- Kochanie, masz rację bycie smokiem jest fajne
- nie tylko fajne - wiesz jaką furorę zrobię w przedszkolu i będą zazdrościli mi chłopcy, bo Oni będą rycerzami, a ja będę chrupać. ich kosteczki.
DANE TECHNICZNE
Tytuł: A ja nie chcę być księżniczką
Autor: Grzegorza Kasdepke
Ilustracje: Emilia Dziubak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Książka jest pięknie ilustrowana - w zasadzie za pomocą ilustracji można ułożyć kilka nowych historii - i my tak właśnie robimy - układamy dalszy, nowy ciąg opowiadania o Marysi.
Super! Zwłaszcza ta druga do mnie przemawia hihi ;P
OdpowiedzUsuńCudaśne książki jakie lubię :)
OdpowiedzUsuńPolecam obie są wartościowe
UsuńTa pierwsza ciekawa. Nieee, ja zdecydowanie nie mogę czytać takich postów, bo już nie mamy miejsca na półkach! :)
OdpowiedzUsuńoj, u Nas też już brakuje miejsca na półkach :)
UsuńAle wolę szukać miejsca na książki niż na byle co