Nie muszę chodzić do kina, czy oglądać TV aby czuć się zaskoczona, zażenowana, urażona, czy popłakać się ze śmiechu - nie muszę. To wszystko gwarantują mi podróże autobusem z domu do przedszkola, z przedszkola do pracy i w drugą stronę. Ubaw po pachy gwarantuję mi spacery i wieczorne biegi - jeżeli chcecie się przez chwilę poczuć jak ja Zapraszam na "z życia wzięte" - nowy cykl.
Nie wnikam jak kto daje dziecku na imię - nie moja sprawa - jedni dają Stać i Halinka inni Isaura i Diego - spoko, moja tolerancja jest olbrzymia.
Spaceruję z Julkę - na drodze spotykamy rodzinkę z dwójką biegających dzieci. Krasnale biegają do czasu gdy woła je Mama:
Mama: Luk, Leja chodźcie tu, nie biegajcie
dzieci posłusznie zatrzymały się - a Julka słysząc to zapytała dość głośno
Julka: Mamo, czy ja też mam już nie biegać?
Ja: nie, dlaczego?
Julka: bo ta dziewczynka co nazywa się no ten .... no jak woda z kranu miała się zatrzymać
to usłyszała Mama dzieci i postanowiła mojej czterolatce wytłumaczyć skąd wpadła na pomysł aby dać dzieciom na imię Luk i Leja
Mama dzieci: Wiesz, Leja to imię po Księżniczce Lei - wiesz, tej z Gwiezdnych Wojen
Mina Julki bezcenna (uwierzycie, ale 6Mała jeszcze nie oglądała Gwiezdnych Wojen, żadnej z części) - a że Mistrzem ciętej riposty jest bezapelacyjnie grzecznie odparła
Julka: Mamusia czyta mi bajki o księżniczkach i o takiej nie słyszałam - Księżniczkami jest Kopciuszek, Roszpunka, Śnieżka, Bella, Arielka, Aurora i jest jeszcze Księżniczka Zosia, Tłajlajt Sparkul i Celestia.
Pani gdyby mogła słać wzrokiem pioruny to obie byśmy leżały już dawno powalone - a tu tylko fuknęła powiedziała coś o braku zrozumienia i elementarnej wiedzy o historii kina i obrażona poszła w kierunku gwiazdy śmierci.
O takie cuda mamy na wsi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz