Nigdy nie mieliśmy specjalnie problemów z usypianiem Niuni –
jako niemowlę, zasypiała tam gdzie się ją kładło, ale najbardziej lubiła
(chyba, bo wiadomo nie powiedziała Nam tego) zasypianie na mojej klatce
piersiowej. Nie ukrywam ja uwielbiałam to uczucie, kiedy tak spała – wspominam to
z rozrzewnieniem.
Kiedy była ciut większa, ładnie zasypiała w swoim łóżeczku –
jasne towarzyszył temu pewnie rytuał. Najpierw kąpiel, potem lulu – usypialiśmy
ją nosząc i kołysając - pewnie ktoś
powie, ale nie powinno się tak robić. A kto tak powiedział? Wiem, fachowa
literatura i nasze babcie mówią o tym, że jak zaczniesz nosić, kołysać to nie
przestaniesz, a bo się dzidzia przyzwyczai – i w tym momencie nad młodą,
odrobinę przestraszoną Mamą roztaczane są wizje apokalipsy.
Otóż nie, moje drogie Mamy – My nosiliśmy, kołysaliśmy i
tuliliśmy – tyle, na ile Niunia nam pozwoliła, ile chciała, ile potrzebowała. I
okazuje się, że żadna apokalipsa nie nadeszła. Powiem więcej Nasza Niunia nie
jest dzieckiem trzymającym się spódnicy Mamy – no dobra z tą spódnicą
przesadziłam, niech będzie trzymającym się spodni Mamy. Jest otwartą, odważną, spostrzegawczą i przede
wszystkim kochaną dziewczynką.
Kiedy Niunia dała nam do zrozumienia, że to noszenie i kołysanie
to nie dla Niej – normalnie po kąpieli odkładaliśmy Ją do łóżeczka, dostawała
buziaka na dobranoc i zasypiała.
W naszym cyklu spania, jest wyrwa – otóż wszystko brało w
łeb jak Niunia chorowała – o ile w okresie, kiedy Jej łóżeczko stało u Nas w
sypialni nie było dylematów i problemów – pojawiły się dopiero gdy Niunia
przeniosła się do swojego pokoju. Co zrobić – a jak w nocy się coś stanie, a My
nie usłyszymy? Myślę, że każdy rodzic miał podobne dylematy – My wybraliśmy – w
okresie choroby Niunia spała w sypialni – była to namiastka tego niesamowitego
okresu z Naszych początków – po chorobie wracała do siebie.
Nie zawsze jednak odbywało się to bezboleśnie – zdarzało
się, że pierwsza noc u siebie była niespokojna, nerwowa, z kilkoma pobudkami –
ale kolejne już były w Jej rytmie.
Teraz Niunia jest sprytna, więc i metody się zmieniły.
Jak wiecie początek roku nie był łatwy, więc i Niunia spała
u Nas w sypialni, a Tata w salonie J
- teraz kiedy jest już dobrze i wróciła do siebie, aby nie było nerwowo i
niespokojnie – są Nagrody. Ustaliliśmy, że po tygodniu ładnego chodzenia do
siebie do łóżeczka spać Niunia otrzyma nagrodę – będzie to zabawka, którą sama
sobie wybierze.
Lulać, tulić i kołysać ile wlezie! Jestem na TAK!
OdpowiedzUsuńteż jestem zdecydowanie na TAK - ale mam koleżankę, ktora teraz swoją trzymiesięczną córeczkę chowa wg książki, a w książce jest, że tulenie, noszenie i kolysanie to Zło.
UsuńTulenie i kołysanie jest bardzo ważne dla rozwoju dziecka, a koleżanka niech ta książkę wyrzuci do kosza, bo zrobi swojemu dziecku wielką krzywdę! Niech czyta mądre książki o wychowaniu dzieci i o tym jak ono wpływa na ich rozwój, np. "Mądrzy rodzice" Margot Sunderland, czy "Dziecko z bliska" Agnieszki Stein, czy serię o rodzicielstwie bliskości Claude Didierjean-Jouveau i "W głębi kontinuum" Jean Liedloff. Zdenerwowała mnie ta Twoja koleżanka ;)
UsuńAsiu - ja to wiem, Ty tez, i tysiące innych Mam - ale Jej przypadku to jak grochem o ścianę. Myślę, że sama musi do tego dojść - bo jest to typ kobiety "ja wiem najlepiej". trzymam mocno kciuki, za odrobinę normalności w Jej życiu. Wiesz to też nie jest tak, ż ona nie bierze swojej córeczki na ręce - tylko nie "bierze kiedy nie ma takiej potrzeby" - nie rozumiem, nie utożsamiam się - bo ja swoją Niunię nosiłam, tuliłam i kołysałam - czasem nawet wtedy gdy Mała jasno komunikowała, że nie ma już na to ochoty.
UsuńA tytuły już Jej podesłałam.
To jeszcze dodam "Więź daje siłę" Evelin Kirkilionis :)
UsuńA z internetu tak na szybko o kołysaniu:
http://www.dzikiedzieci.pl/index.php?strona=25
oraz strona www.przytulmniemamo.pl
i w ogóle o dzieciach też http://dziecisawazne.pl/
Może komuś się przyda :)