Dosłownie i w przenośni to był Madagaskar – w niedziele
wybraliśmy się całą rodziną do kina. Była to nasza pierwsza wyprawa w takim
gronie – uważaliśmy, że Mała Księżniczka jest za mała aby wysiedzieć na bajce
godzinę.
Czy się myliliśmy? – i tak i nie.
W niedziele niesieni poczuciem, że nadszedł już ten czas aby
Mała Księżniczka poznała co to kino – zakupiliśmy bilety – ku naszemu
zaskoczeniu okazało się, że Mała nie potrzebuje biletu – jest jeszcze za mała
na bilet – tutaj pierwsza lampka powinna się zapalić – nie zapaliła się.
W drodze do Sali kinowej zgarnęłam poduszkę dla dziecka,
która sprawi, że krasnalowi jest wygodniej, ale przede wszystkim krasnal widzi
co się dzieje na ekranie.
Zajęliśmy miejsca :)
- pierwszy sukces – Mała Księżniczka na swoim foteli – bez poduszki – poduszka
nie przypadła jej do gustu - oczekiwanie,
reklamy – Mała zaczyna się nudzić.
W końcu dała się namówić na zajęcie kolan jednego z rodziców
– Madagaskar się zaczął – spokojnie na razie tylko film :)
Drugi sukces – Mała Księżniczka wytrzymała na kolanach 30
minut, a potem poszła…. – druga lampka – najpierw nieśmiało chodziła po
schodach, między siedzeniami, aż znalazła kompankę do biegania po Sali.
Biegając bawiła się lepiej niż na filmie – no cóż
Wnioski:
- Kino tak, ale chwilowo maksymalnie 30 minut, potem zaczyna
się bieganie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz