Zatkało mnie - nie wiem co napisać, co powiedzieć - historia jest wstrząsająca. Myślę, że każdy, kto przeczyta dojdzie do podobnych wniosków, ale ja nie odczuwam tylko historii - patrze na to jak Mama - Mama 2 letniej dziewczynki - właśnie kiedy mała Kate miała dwa latka cały świat Sary jej Mamy się zawalił - zaczęła się walka.
Kiedy zasiadałam do książki - po kilku pierwszych stronach wyrobiłam sobie opinię o rodzicach Anny - nie ukrywam, że mimo zrozumienia dla tragedii sytuacji nie byla to opinia pozytywna. Współczułam im, nie chciałam być na ich miejscu, ale z drugiej strony nie rozumiałam jak można "wyhodować" dziecko jako "magazyn części zamiennych". Specjalnie użyłam tych mało szczęśliwych słów - bo po pierwszych stronach takie było moje odczucie. A przecież sama będąc w ciąży rozważałam bank krwi pępowinowej - a tak na wszelki wypadek.
W miarę gdy kolejne strony przechodziły do tych przeczytanych, powoli zaczęła docierac do mnie beznadziejność sytuacji i nie mówię tutaj o tym, że na jedną z dziewczynek wydany jest wyrok śmierci, ale o tym, że z takiej sytuacji nie ma dobrego wyjścia - bo albo można pozwolić umrzeć starszej córce, zaprzestać walki, ale tym samym sprawiając cierpienie młodszej z dziewczynek.
Zadałam sobie pytanie jak ja bym postąpiła, czy zdecydowałabym się na takie rozwiązanie - nie wiem, łatwo jest wystawiać opinie, sądy - kiedy "nas to nie dotyczy" - mam też nadzieję, że nigdy nie będę musiała przekonać się o tym na własnej skórze.
Polecam książkę - jest przejmująca, sprawia, że człowiek zatrzymuje się, oddaje refleksji.
Okładka - wydawnictwo Prószyński i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz