Lubicie prezenty? Ja lubię - kurcze, nie oszukujmy się kto ich nie lubi - lubimy je dostawać, robić, ale ... jest pewna grupa prezentów z którymi nie do końca wiadomo co zrobić. Ani nie ma jak tego oddać do sklepu, ani upchnąć w szafie - ofiarować komuś, też się nie da.
Zastanawiacie się co to za "prezent" dostaliśmy i nie wiemy do końca co z nim począć?
Z nadejściem nowego roku - MY rodzice sześciolatki zostaliśmy na siłę obdarowani "prezentem", którego otrzymać nie chcieliśmy. Jako rodzicie, doskonale zdawaliśmy sobie sprawę co wydarzy się 1 września 2016 roku - Nasza córka pójdzie wraz z innymi dziećmi do pierwszej klasy.
Nie rwaliśmy włosów z głowy, nie biegaliśmy po poradniach, nie staraliśmy się odraczać tego dnia - nie zrozumcie mnie źle, ja nie oceniam rodziców, którzy tak robili, ale My byliśmy do tego przygotowani - cała Nasza TRÓJKA.
Przedszkole do którego chodzi Julka, też było przygotowane i w rewelacyjny sposób przygotowywało dzieci, do tego aby z otwartym umysłem stanąć w szeregach pierwszoklasistów. Dzieci z zerówki, które rok wcześniej ją ukończyło, świetnie dają sobie radę w szkole, na zajęciach dodatkowych - pod względem emocjonalnym jak również intelektualnym - zapytacie "skąd wiesz?"Wiem bo mam kontakt z rodzicami tych dzieci, pytam, wypytuję i czasem jestem wścibska - ale mam pewność, że Nasze Przedszkole stanęło na wysokości zadania.
Dlatego oczywistą, oczywistością było to, że Julka pójdzie w 2016 roku do szkoły.
No dobrze - powiecie - skoro takie fajne przedszkole, takie świetne wyniki, to o co chodzi? Przecież nikt nie zabrania wam posłać dziecka do szkoły. To prawda, macie rację, ale ... no właśnie, teraz kiedy jest wybór, kiedy setki rodziców podejmują decyzję, ja się zastanawiam ... w jakim systemie Julka będzie się uczyła. Jak będzie wyglądała klasa, szkoła, program - co z programem, który był stosowany od kilku lat, co z wytycznymi, co z wiedzą którą dziecko nabyło w zerówce. Czy pierwsza klasa to będzie banalne powtórzenie, a może dzieci zostaną rzucone na głęboką wodę. Jak "reforma" przygotowana w miesiąc ma się udać?
Nie chcę aby Nasza córka była królikiem doświadczalnym, aby to na niej uczono się jakich błędów już nie popełniać. Martwi mnie również to, że szkoła szukając uczniów stworzy klasy bardzo wymieszane - a to może oznaczać, że Julka trafi do klasy z dziećmi, których nie zna.
Rządzący w prezencie, zdecydowanym rodzicom takim jak My zafundowali wątpliwości, rozterki i nieprzespane noce.
Oczywiście zanim podejmiemy ostateczną decyzję, spotkamy się z Psychologiem i Pedagogiem z poradni - chcemy podjąć najlepszą decyzję dla Julki, która jest mądrą, rezolutną, otwartą na świat prawie sześcioletnią dziewczynką, która na domiar wszystkiego bardzo chce iść do szkoły. Bo wg Niej to nowa, wspaniała przygoda, a nie zabieranie dzieciństwa i krzywdzenie dziecka (ot, taka prosta logika dziecka).
A jak jest u Was? Wasze pociechy idą 1 września do szkoły?
Hejo, zapraszam do zabawy:
OdpowiedzUsuńhttp://madebybibi.blogspot.com/2016/02/uwaga-konkurs-ksiazki-do-wygrania.html#more
Moja córka juz teraz jest jako sześciolatka w pierwszej klasie! Wpadnij do mnie na post o tym :) Jest fajny poradnik, który może Ci się przydać :)
OdpowiedzUsuńjuż biegnę :)
UsuńTaki ciekawy post a tak mało komentarzy... Moja córka również idzie do pierwszej klasy - co więcej jako pięciolatka, bo pełne sześć lat skończy dopiero w listopadzie. Osobiście cieszę się z tego wyboru i zaufania, którym ja matka zostałam obdarzona przez rządzących ;)). W sumie jeszcze dwoje dzieci z naszego otoczenia idzie do pierwszej klasy. Pozostali rodzice wytaczają oczywiście argument, że dzieci są intelektualnie gotowe, no ale jeszcze te emocje, które są gotowe na 10 godzin przedszkola, ale nie gotowe jeszcze na 4 godz edukacji w szkole. Wiele osób mówi o klasie czwartej jako tej przełomowej, że to właśnie wtedy te emocje dają o sobie znać. Pamiętam, jak kiedyś jezyk obcy nauczany był od 5 klasy szkoły podsatwowej - marzyłam o nauce języka już w pierwszej klasie - dziś dzieci uczą się angielskiego od przedszkola - są gotowe emocjonalnie?? Przyglądam się swojemu dziecku - pięciolatka, która od dobrych dwóch lat nie sepleni, zdarzy jej się coś błędnie odmienić, czyta, pisze, liczy i bardzo ale to bardzo chce iśc do szkoły i to konkretnej - ma być dużo angielskiego. Nie wyobrażam sobie, żeby nie odpowiedzieć na jej potrzebę i zatrzymywać ją w grupie z dziećmi sepleniącymi, niezaineresowanymi jeszcze nauką. Córka lubi się bawić - jasna spawa - mam 32lata i też lubię się bawić (zakładam, ze to nie przechodzi ;). Julka jest świetną dziewczynką, jeśli chce iść do szkoły - serio potrzebujesz porad psychologa i reszty obcych, którzy nie znają Twojego dziecka tak jak Ty, żeby podjąć decyzję?
OdpowiedzUsuńJulka może trafić do dzieci których nie zna - a co w tym złego?
Jak będzie wyglądała klasa, szkoła, program - idź na drzwi otwarte ;) a program - na rynku jest sporo wydawnictw - wierz mi, że kiedyś program był dużo bardziej ambitny ;)
A propos królika doświadczalnego - moje dziecko jako jedynaczka na codzień jest królikiem doświadczalnym - ma się dobrze ;)))
Trzymam kciuki za Twoją / Waszą decyzję - zakładam, że każda będzie najlepsza, bo będzie Twoja/ Wasza wspólna :) Daj znać, jaka bedzie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ania
Domyślam się, ze u Was decyzja już została podjęta. Wierzę, że to decyzja najlepsza dla Julki.
OdpowiedzUsuńJako mama najlepiej znasz swoje dziecko. Moim zdaniem, to rodzice powinni decydować kiedy ich dziecko pójdzie do szkoły. Rodzice powinni mieć wybór. Jeśli czujesz, że Julka jest gotowa - puść ją do szkoły jako 6-latka.
Mój sny ma 4,5 roku, ale już wiem, ze pójdzie do szkoły jako 6-latek. Już dziś obserwując go nie mam wątpliwości.
Ja sama jestem najlepszym przykładem, że rozpoczęcie nauki w wieku 6 lat to żadne skracanie dzieciństwa. Byłam jedynym 6 letnim dzieckiem w klasie (1985 r). Radziłam sobie w szkole bardzo dobrze. Przeżyłam, mam się świetnie, szczerze polecam.
Dziękuję Ci Mamo za tą decyzję.
Gabrysia