Styczniowy warsztat to jeden z przyjemniejszych - nie żeby pozostałe, czy nadchodzące nie były fajne - ale, nie oszukujmy się w sytuacji gdy dużo jeździmy, po Polsce i świecie - Geografia jest dla nas stworzona.
Nie przygotowywałam się jakoś zbytnio - po prostu wsiedliśmy w samochód i wyjechaliśmy. Nie daleko, nad polskie morze - pooddychać morskim, mroźnym powietrzem, poszukać muszelek, przy odrobinie szczęścia zobaczyć fokę (tu się nie udało, ale co zrobić, przecież nie zmuszę foki aby pokazać się chciała, nie zamówię jej również na konkretny dzień - to przecież nie koncert życzeń).
Za każdym razem gdy gdzieś jedziemy staram się aby Julka skorzystała na tym jak najwięcej - zwiedzamy, poznajemy kulturę, legendy, podania, potrawy, tradycje i obyczaje. To nie tylko wypoczynek, ale także nauka. Tak było i tym razem.
Gdy wojaże dobiegły końca, w domowym zaciszu - warsztaty odbywały się dalej. Z pomocą przyszły mi kolorowanki Wyspy - bo jak morze to i wyspy, oraz zeszyty małych podróżników.
Robiąc zadania skupiłyśmy się z Julką na geografii naszego regionu - Warmii i Mazur - były jeziora (nad którymi spacerujemy na co dzień, jeździmy na łyżwach i nartach biegowych), rzeki - Łyna, którą mamy pod domem i często pojawia się podczas warsztatów, pomniki przyrody - które również pojawiają się często.
To czego nie udało Nam się zobaczyć na żywo - planujemy odwiedzić na wiosnę i latem.
Bardzo podobają mi się te atlasy do wypełniania, ale póki co syn jest jeszcze za mały...musimy poczekać aż troszkę dojrzeć do nich i na pewno również będziemy z nimi poznawać geografię, bo są świetne!
OdpowiedzUsuńja ogólnie kupuje bardzo dużo takich zeszytów w których są szlaczki, drobne łamigłowki, labirynty czy szukanie szczegółów. Sama lubiłam takie będąc dzieckiem i chyba Julka ma to po mnie
Usuńoj pojechałabym nad morze:) ale na chwilkę...pooddychać pozwiedzać...bo ja to odpoczywam...ale w górach;)
OdpowiedzUsuńgóry to moja pierwsza miłość - wracam tam przynajmniej raz w roku, ale na szybki wypad mamy pod nosem morze - także korzystamy
UsuńTo tak jak my, ale i nad morzę lubie wpaść, tylko nie koniecznie żeby leżeć na piasku ;)
UsuńChciałabym móc od tak wyskoczyć sobie nad morze na mały spacerek... Fajnie Wam :-)
OdpowiedzUsuńmamy niedaleko
UsuńMorze... kocham morze!!! Ksiazki z zadaniami tez mamy, ale jeszcze z nich nie korzystalysmy. Warsztat w terenie to jest to co lubimy najbardziej. My tez tym razem w terenie :)
OdpowiedzUsuńszlaczki i łamigłówki uwielbiamy:) a zaawy i nauka w plenerze przynosi świetne skutki :)
OdpowiedzUsuńAle Wam fajnie...trudno uwierzyć, ale nad polskim morzem jeszcze nie byłam - koniecznie muszę nadrobić zaległości :P
OdpowiedzUsuńPiękne, polskie morze :) Bardzo podobają mi się atlasy, gdzieś tam z tyłu głowy sobie je zakoduję na przyszłość.
OdpowiedzUsuńJa natomiast nie byłam jeszcze nigdy na Mazurach... Aż dziw bierze naprawdę, bo w każdym innym zakątku Polski byłam co najmniej raz, a zazwyczaj po kilka razy. Bliższe mi jednak południe kraju niż północ. Ale naprawić się muszę i z potomką się wybrać nad piękne jeziora :) Zazdroszczę trochę łyżew i spacerów nad zimowym brzegiem ;)
Zaintrygował mnie ten klub małych podróżników. To coś w sam raz dla mojej młodszej córki.
OdpowiedzUsuńOj ale bym powdychała tego jodu!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się kiedy Hubi dorośnie do takich albumów :-). Ściskam ciepło!
OdpowiedzUsuńFajnie tak móc sobie wyskoczyć nad morze, prawda? Wiesz, ja też się wychowałam nad Łyną. Dosłownie, bo mój dom niemal dotykał wody. Uwielbialam robić błotne gołąbki zawiniete w liście wodorostow. Pozwalasz córce bawić się nad rzeką? Ja pewnie byłabym się tam puszczać swoje dzieci mając w pamięci co myśmy tam Wyczyniali, ale to były piękne chwile. No i mój anioł stróż był bardzo zapracowany ;)
OdpowiedzUsuń