Wychodzimy z przedszkola
Julka: Mamo, Mamo - a Szymon powiedział brzydkie słowo
Ja: tak? jakie?
Julka: Jedno mniej brzydkie, a drugie brzydkie
Moja wyobraźnia zadziałała - wyobraziłam siebie te wszystkie słowa na "ka...", "cha...." - wiecie o jakie chodzi?
Ja: Kochanie, a powiesz mi jakie to słowa?
Julka: Mamo, a nie będziesz się gniewać?
Ja: Nie, Kochanie nie będę
Julka zaczerwieniał się i cichutkim zawstydzonym głosikiem powiedziała - Mamusi, to słowo - to mniej brzydkie to .... wędzona ryba
Ja (ukrywając uśmiech) - Kochanie, ale to nie jest brzydkie słowo, tylko jedzenie - to taka rybka, którą Mama czasem je.
Julka: aha, to nie było rozmowy - zapomnijmy o tym.
No wędzona ryba nie każdemu musi się dobrze kojarzyć :)
OdpowiedzUsuńCo prawda, to prawda
OdpowiedzUsuńprzysięgam Ci że odkąd nam o tym powiedziałaś każde jedzenie wędzonej ryby jest opatrzone przez nas gromkim śmiechem! jakoś tak w spokoju już nam przez gardło nie przechodzi :)
OdpowiedzUsuńHeheheh, już jak mi to opowiadałaś "na żywo" śmiałam się do rozpuku, a teraz znowu cieszę się do monitora. Kocham teksty Twojej Julki!
OdpowiedzUsuńdobre !!!
OdpowiedzUsuńMam przyjemnosc pracowac zarowno z Julia, jak i Szymonem i czasami zaluje, ze nie zapisuje ich zlotych mysli. ;) Pozdrawiam swiatecznie! :)
OdpowiedzUsuń