Strony

sobota, 29 listopada 2014

Lodowa kraina

Mieszkając tu gdzie mieszkam, w bliskim sąsiedztwie Olsztyna - jakby nie było miasta wojewódzkiego - okazuje się, że gdy przychodzi zimna jesień, a tuż za nią równie zimna zima nie ma co ze sobą zrobić. Może jeszcze na siebie pomysł bym jakiś znalazła, ale mając dziecko z pomysłami jest już gorzej.


A jak wiecie z kreatywnością jest u mnie raczej dobrze - problem w tym, że ani ja ani tym bardziej Julka nie mamy ochoty spędzać kilku miesięcy zamknięte w czterech ścianach Naszego domu. Planszówki, puzzle, kolorowanki, kartoniaki, ciastolina i książki są fajne, ale nie oszukujemy się potrzebujemy powietrza. 

Problem Naszego miejsca zamieszkania jest taki, że gdy pogoda za oknem kiepska - nie mamy gdzie iść - bo z muzeami to u Nas krucho, kina mamy dwa i pół, teatr lalek jest, jest planetarium i są trzy zamknięte place zabaw. Ból jest taki, że po jednym cyklu obie mamy dość - bo repertuar ten sam, wystawy nie zmieniane od miesięcy, a zamknięte place zabaw wywołują u mnie ciary na plecach jak sobie wyobrażę te wszystkie ogilane zabawki i te unoszące się prawie w tropikalnej atmosferze zarazki.

Więc gdy pojawia się jakieś COŚ, wystawa, event - to biegnę, lecę, a Julka za mną, albo przede mną - bo lata już nie te. Staramy się korzystać, chłoniemy i z zazdrością patrzymy na ściany Mam Blogerek z Warszawy, Trójmiasta, Wrocławia gdy wrzucają info o spotkaniach z autorami książek, wystawach lego, wystawach zabawek i eventów adresowanych do dzieci. 

Wracając wczoraj z pracy moje sokole oko dojrzało baner reklamowy - Lodowa Kraina w Galerii Warmińskiej (Olsztyn w końcu po latach posuchy doczekał się galerii z prawdziwego zdarzenia) - plan był taki - idziemy w sobotę zobaczyć to cudo.
Organizatorzy spisali się - stworzyli w centrum lodowe góry otoczone pięknymi choinkami, były także renifery, bałwanki, grające misie i kącik dla dzieci. Były animatorki, które opiekowały się maluchami, gdy rodzice chcieli poszaleć na zakupach. 
Idąc do Galerii plan był taki, że idziemy do kina, a skończyło się na tym - że Julka szalała ponad dwie godziny w Lodowej Krainie - było rzucanie do celu, dokarmianie reniferów i budowanie bałwana, pisanie i wyklejanie kartek świątecznych, biegi w lodowym labiryncie - a gdy dzieć się zmęczył to były olbrzymie poduchy na których można było odsapnąć.








3 komentarze:

  1. Super!
    My dziś się wybieramy całą rodziną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieki za inspirację :) Byliśmy, Luśka szalała z radości!

    OdpowiedzUsuń