26 maja czyli Dzień Mamy (jakoś nie lubię określenia Matka –
kojarzy mi się z brakiem uczucia), ja osobiście dziele na trzy – tak przez
dotychczasowe życie przyszło mi świętować ten dzień.
Pierwszy to prawie 20 lat – podejrzewam, ze jako mały berbeć
raczej nie obdarzałam swojej Mamy laurkami, goździkami czy innymi gerberami, ale
gdy miałam kilka, a potem kilkanaście lat – były i laurki, i wspomniane kwiaty,
akademie z tej okazji też były.
Następne osiem lat – nie należało do łatwych i przyjemnych –
szczególnie 26 maja – kiedy wszyscy biegali po kwiaciarniach w poszukiwaniu
kwiatów, empikach i innych domach książki w poszukiwaniu kartek
okolicznościowych – dziwne, ale rzadko kto biegał w poszukiwaniu rajstop (a,
nie to na dzień kobiet).
Ja też udawałam się do kwiaciarni kupowałam kwiaty, a do
kwiatów dokupowałam znicze. Przez osiem długich lat składałam życzenia przy
płycie nagrobnej – robię tak nadal, ale teraz jest inaczej. Przez te wszystkie lata wypełniał mnie ból,
żal – bo przecież był moment, kiedy mój świat się zawalił, a nikt się nie
zatrzymał, autobusy nadal jeździły swoją trasą, psy szczekały, pory roku
nastawały jedna po drugiej, a lata mijały. A ja, cóż – często przebywałam w
miejscu, w którym nie chciałam być, czułam to czego nie chciałam czuć.
Teraz jest inaczej – moje TERAZ to już cztery lata – tak,
już cztery lata obchodzę DZIEŃ MAMY – i to dzięki Tobie Juleczko – ten dzień już
nie jest smutny, bolesny, przepełniony spływającą łzą po policzku – tylko jest
świętem radości i życia.
Dziękuję Ci Córeczko – za to, że uczyniłaś mnie MAMĄ.
kochanie, teraz ty jesteś mamą :)
OdpowiedzUsuńa dla dziecka to cały świat :)
dużo szczęścia i siły kochana :*