Tata, znaczy się Pan Mąż powrócił z wojaży - przytargał kilo magnezu :) a konkretniej uzupełnił Naszą kolekcję magnesów na lodówkę - mamy taki Nasz, rodzinny zwyczaj przywożenia z każdego miejsca w którym jesteśmy magnesu na lodówkę - uwierzcie mi z każdego, w którym można takowy kupić.
Tata nie byłby sobą gdyby nie przytargał prezentów dla Niuni - tym razem nic ekstrawaganckiego - dostała śliczny ręcznie robiony duży ołówek z glinianą rybką oraz wielkie JAJO z M&Msami - a, że Niunia taki słodyczowy łasuch - kazała Mamie (czytaj ja) rozpakować jaja - wyrzuciła z niego zawartość i powkladala do niego spineczki, gumeczki i inne swoje drobiazgi i oznajmiła - "no teraz jest dobrze - to moje skarby"
Dziecko skarb - oddaje czekoladowy prezent - sama z własnej woli :)
Niestety fakt, że Pan Mąż wrócił z podróży nie sprawiło, że miałam wolne, zresztą Pan Mąż też nie miał - więc z wrodzonym Nam optymizmem stawiliśmy temu czoła - popołudniu mieliśmy sobie odbić - opowieści jak było, zdjęcia, anegdoty - a tu, Niunia upomniała się o Tatę.
Niunia: Tata choć do piaskownicy
Tata: Kochanie jestem zmęczony
Niunia: Mama wczoraj też była zmęczona, a poszła ze mną i hulajnogą na plac zabaw
to jest argument nie odrzucenia
Tata: ok, idziemy
Niunia: a zabawki?
W tym momencie zanurkowałam w szafie w poszukiwaniu zabawek do piasku - otóż nie jest to takie proste, ponieważ przez ostatnie dwa lata Niunia weszła w posiadanie wielu takich zestawów - były małe i te duże, różowe (ostatni hit) i kolorowe, z konewkami w zestawie i z czymś co wygląda jak kopania - była tego cała masa. Jedne pojechały do dziadków inne wylądowały w zabawkach do kąpieli, a jeszcze inne te mniej lubiane Niunia po prostu zostawiła w piaskownicy - bo przecież Mama mówiła, że trzeba się dzielić.
Zresztą zauważyłam pewną prawidłowość, że za każdym razem na naszym lokalnym placu zabaw przybywa zabawek - rodzice te niechciane lub te na które nie mają pomysłu podrzucają do piaskownicy - ku uciesze dzieciaków (zazwyczaj tych do których owe zabawki należą).
Tata gdy zobaczył wielkie różowe wiadro z masą foremek w środku, trzema łopatkami i taką samą ilością grabek stwierdził:
-Kochanie, ale nie zabierzemy wszystkich zabawek, wybierz kilka
hm... Niunia spojrzała na Tatę, wyrzuciła wszystkie zabawki i zaczęła wybierać:
- o tą wezmę, tą lubię, o tą dawno się nie bawiłam
i takim sposobem we wiadrze znalazły się wszystkie zabawki, tylko w innej konfiguracji. Tata westchnął ze zrezygnowaniem, otworzył drzwi i ruszył do piasku.
Haha biedny tatuś ale cóż, córcia mówi więc tak ma być :) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać, jak tatusiowe zajmują się dzieckiem :)
OdpowiedzUsuń